• Takie posunięcie to błąd, bo przy obecnym kursie franka oznacza skonsumowanie długu – przestrzegają analitycy. Drogiego franka trzeba przeczekać. W ciągu ostatnich dni 1 CHF kosztował ponad 3,26 zł (tabela: jak zmieniał się kurs CHF).
• – Obecna sytuacja, w porównaniu z lutym 2009 roku, kiedy frank sięgnął poziomu 3,34 złotego, jest jednak zupełnie inna. Ponad dwa lata temu źródłem siły franka był słaby złoty, który tracił na wartości w stosunku do wszystkich głównych walut. Frank zaś do dolara nieco tracił, a w odniesieniu do euro nieznacznie zyskiwał. W tej chwili sytuacja jest odmienna – wyjaśnia Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solutions. – Złoty pozostaje na szczęście w miarę stabilny, natomiast szwajcarska waluta jest rekordowo droga zarówno w stosunku do dolara, jak i do euro. Głównym źródłem siły franka jest to, że waluta ta jest postrzegana jako bardzo bezpieczna, a jednocześnie jest na tyle płynna, by można ulokować w denominowanych w niej instrumentach większe sumy pieniędzy — dodaje.
• W czerwcu możemy się spodziewać podwyżki stóp procentowych przez Szwajcarski Bank Centralny. – Przemawia za tym duży wzrost cen nieruchomości – w Genewie rok do roku było to aż 12 proc. A Szwajcarzy nie chcą wyhodować u siebie niebezpiecznej bańki, której pęknięcie mogłoby zaszkodzić gospodarce, podobnie jak stało się to w ostatnich latach w Stanach Zjednoczonych i na peryferiach strefy euro — twierdzi Maciej Bitner.
• Co to oznacza dla kredytobiorców? – Dla już zadłużonych w szwajcarskiej walucie, że silniejszego franka przyjdzie im znosić dłużej niż na przełomie 2008 i 2009 roku. Frank na pewno nie stanieje w ciągu kilku miesięcy o 50 groszy, jak wtedy, gdy świat wracał do siebie po panice wywołanej kłopotami amerykańskiego sektora bankowego – zwraca uwagę główny ekonomista Wealth Solutions.
• Doradcy finansowi przestrzegają wystraszonych rosnącym kursem franka kredytobiorców przed przewalutowaniem długu. – Decyzja o tym, by zamienić zobowiązanie w walucie obcej na walutę krajową ma sens, jeśli uda się zrealizować zyski po dużej aprecjacji waluty krajowej. Np. wartym rozważenia pomysłem mogło być przewalutowanie kredytu wziętego w 2004 roku, gdy frank kosztował 3 złote, cztery lata później po kursie 2 złote za franka — wyjaśnia Maciej Bitner.