Dla brytyjskiej korporacji to miał być sposób na wyjście ze stagnacji w branży. Ale kryzys w logistyce to już przeszłość. Rynek oczekuje nowych inwestycji.
Już od końca zeszłego roku Prologis, Panattoni, Segro, AIG/Lincoln czy Europolis — najwięksi gracze na polskim rynku informują o rosnącym zainteresowaniu wynajmem magazynowych powierzchni. Najwcześniej zaczęły rosnąć potrzeby sieci handlowych. — Teraz, zwłaszcza na Śląsku,szybko przybywa zamówień spółek pracujących dla motoryzacji. Jeśli będzie ich przybywać w obecnym tempie, w centrach logistycznych zacznie być znowu ciasno — mówi Waldemar Witczak dyrektor regionalny Segro Poland.
Ciasno w centrach logistycznych
Największe zagłębia magazynowe w kraju: śląskie, centralna Polska z Poznaniem , Piotrkowem i Strykowemi a także okolice Warszawy, wkrótce przestaną dysponować nadwyżkami powierzchni — ocenia dyrektor Witczak.
To dlatego stawki w tych regionach poszybowały w górę i nikt już nie pamięta, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu, w kryzysowym dołku, można było wynająć składy za 2 - 3,5 euro za metr kwadratowy. W kryzysowym dołku wolne powierzchnie w centrach logistycznych przekraczały milion metrów kw — szacowała Joanna Mroczek dyrektor działu badań i doradztwa firmy doradczej CB Richard Ellis. Na szczęście to już nieaktualne dane.
Powierzchnia komercyjnych magazynów przekracza w kraju 6,5 mln m kw. Ich trzecią cześć dzierży amerykański potentat Prologis , który ma w polskich zasobach 2, 1 mln m. kw. magazynów (w kraju jest największym branżowym dostawcą usług). Powrót koniunktury już skłonił Amerykanów do przyspieszenia inwestycji. — W minionym roku wynajęliśmy nowym klientom lub renegocjowaliśmy i przedłużyliśmy umowy dotyczące wynajmu ok. 650 tysięcy m. kw. powierzchni. To rekordowy wynik od 13 lat — uzasadniał niedawno „Rz" Bartosz Mierzwiak z Prologis.