Kupującym na początku br. zmniejszyła się zdolność kredytowa. Mogą więc pożyczyć od banku mniej niż jeszcze kilka tygodni temu. Tomasz Lebiedź, pośrednik i doradca na rynku nieruchomości z firmy Praskidom. pl, przyznaje, że klienci tracą zadatki, zwłaszcza gdy przeszacowali swoją zdolność kredytową. – Moim zdaniem taki przesadny optymizm może dotyczyć ok. 15 proc. nabywców – szacuje Tomasz Lebiedź.
Pośrednik Sebastian Janicki, dyrektor ds. zarządzania w Universal Property, dodaje, że sytuacje, kiedy to po zakończonych negocjacjach strony muszą powrócić do rozmów, bo zmniejszyła się zdolność kredytowa kupującego, zaczynają się pojawiać bardzo często.
– Ponieważ ciężko znaleźć kolejnego nabywcę, sprzedający nierzadko godzi się na zmniejszenie ceny – mówi Sebastian Janicki. I podaje przykład: stawka ofertowa za trzypokojowe mieszkanie na warszawskich Bielanach wynosiła 330 tys. zł. Kupujący zbił ją do 280 tys. zł. – W ostatniej chwili stawkę obniżono o kolejne 10 tys. zł, bo nabywcy zmniejszyła się zdolność kredytowa – opowiada dyrektor z Universal Property. – Do transakcji doszło, bo sprzedający nie mógł pozwolić sobie na czekanie na kolejnego klienta i ponoszenie kosztów związanych z utrzymaniem nieruchomości – dodaje.
Zdolność się kurczy
Tomasz Lebiedź przyznaje, że klienci, którzy mają problemy z kredytami, próbują negocjować obniżki cen. – A że nieruchomość trudno dziś sprzedać, to negocjacje często kończą się sukcesem. Szukanie tańszego lokalu, gdy już się dało zadatek, może oznaczać jego stratę, więc lepiej wytargować zniżkę – mówi Tomasz Lebiedź.
Ewa Mielczarczyk, dyrektor oddziału Centrum w agencji Metrohouse & Partnerzy, ocenia, że kupujący bardzo rzadko tracą zadatki z powodu spadającej zdolności kredytowej.