Mimo iż niektórzy deweloperzy notują wzrost sprzedaży mieszkań w stolicy, większość spółek nie może się w tym roku pochwalić wynikami lepszymi od ubiegłorocznych.
Zdaniem deweloperów ostatnie dwa miesiące prawdopodobnie ożywią nieco rynek ze względu na koniec programu „Rodzina na swoim", jednak na boom nikt nie liczy. Według firmy Home Broker ciągle więcej umów sprzedaży zawieranych jest na rynku wtórnym.
– W zrealizowanych w ciągu ostatniego roku transakcjach, w których pośredniczyliśmy, ok. 40 proc. klientów kupowało nowe lokale, a pozostałe 60 proc. zdecydowało się na oferty z drugiej ręki – mówi Bartosz Turek, analityk z Home Broker.
Małe i tanie
Klienci szukający ofert na rynku wtórnym mają zdecydowanie większy wybór, jeśli chodzi o lokalizację czy standard. Jednocześnie nowe lokale często są tańsze od używanych, zwłaszcza w takich dzielnicach Warszawy jak Białołęka czy Wilanów. – O ostatecznym wyborze przesądza ocena atrakcyjności obu opcji. Dużą zaletą nowych mieszkań jest możliwość ich samodzielnego wykończenia zgodnie z indywidualnymi preferencjami. Jednak w wielu lokalizacjach brakuje atrakcyjnych cenowo ofert z rynku pierwotnego, wobec czego poszukujący koncentrują się na rynku wtórnym – tłumaczy Marcin Uryga, analityk z działu badań i analiz w Emmersonie.
Z kolei Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse & Partnerzy przekonuje, że nawet gdy klient szuka okazji na rynku wtórnym, bierze pod uwagę nowe osiedla. Zwłaszcza teraz, gdy deweloperzy dają upusty.