Cezary Szubielski, dyrektor biura Krupa Nieruchomości na Targówku, prognozuje, że w przyszłym roku na rynku mieszkaniowym niewiele będzie się działo. – Deweloperzy będą narzekać jak dziś. Banki nie podejmą żadnych działań, by ułatwić uzyskanie kredytu. Większość nawet zwiększy ograniczenia w ich udzielaniu – ocenia Cezary Szubielski.
W cenie małe lokale
Jego zdaniem ceny mieszkań będą spadać jedynie pozornie. – Stawki ofertowe podawane w ogłoszeniach mają niewiele wspólnego z cenami transakcyjnymi. Są wyższe od wartości rynkowej nawet o kilkadziesiąt procent. W przyszłym roku lokale będą oferowane prawdopodobnie w niższych niż dziś cenach. Dzięki temu jest szansa, że ceny wywoławcze zbliżą się do transakcyjnych – tłumaczy Cezary Szubielski. I szacuje, że realny spadek cen transakcyjnych w 2013 r. nie powinien przekroczyć 5 proc.
– Stanieje część mieszkań niesprzedanych w ostatnich dwóch latach, wystawianych dziś w cenach sprzed dwóch lat. Lokale o powierzchni 50 mkw., których ceny ofertowe są zbliżone do transakcyjnych, nie będą już raczej tanieć – prognozuje Cezary Szubielski.
Także Marcin Płaziński, analityk z Emmersona, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami, ocenia, że prognozy dla rynku wtórnego na 2013 r. nie są najlepsze. – Próżno szukać czynników, które mogłyby go rozruszać. Kluczowe będzie finansowanie zakupów oraz skłonność nabywców do zadłużania się na długi okres i wysokie sumy – mówi Marcin Płaziński. – W obliczu pogarszających się perspektyw na rynku pracy skłonność ta będzie niska, a dodatkowo koszty kredytowania wysokie. Na rynku wtórnym sprzedający bardzo niechętnie obniżają swoje oczekiwania, licząc, że lepiej dłużej poczekać i nie ścinać ceny. To zapowiada swoisty marazm na tym rynku – mówi analityk. – Trzeba pamiętać o tych wszystkich, dla których mieszkanie stanowi zdecydowanie najważniejszy składnik majątku. Takie osoby będą dłużej czekać na nabywcę i w związku z tym bardziej prawdopodobny jest spadek obrotu na rynku wtórnym niż duże spadki cen mieszkań – ocenia Marcin Płaziński.
Cezary Szubielski dodaje, że w Warszawie najlepiej sprzedają się dziś mieszkania do 300 tys. zł, a duża część klientów ma zdolność nabywczą na poziomie niewiele przekraczającym 200 tys. zł. – Dlatego można oczekiwać, że tak jak i dziś, najlepiej będą się sprzedawały mieszkania do 50 mkw. w cenach poniżej 300 tys. zł. Marginesem staną się transakcje dotyczące nieruchomości powyżej 500 tys. zł – prognozuje dyrektor z Krupa Nieruchomości. – Wrócimy do czasów, gdy ludzie kupowali za pieniądze mieszkania, na jakie ich stać, w przeciwieństwie do sytuacji sprzed kilku lat, gdy banki napędzały transakcje bez względu na cenę nieruchomości, dochody i zasoby finansowe klienta.