– Małych domów jest na rynku mało. Jest to spowodowane modą na budowanie ogromnych rodzinnych molochów, które pod koniec lat 80. XX wieku wyrastały jak grzyby po deszczu. Już w latach 90. domy o powierzchni 300 mkw., zazwyczaj wielopoziomowe, niewygodne do użytkowania i drogie w utrzymaniu, wyszły z mody – opowiada Joanna Lebiedź, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), pośredniczka w obrocie nieruchomościami z warszawskiej firmy Lebiedź.
Jej zdaniem dziś najbardziej lubiane są domy o całkowitej powierzchni do 150 mkw. – Mają one stosunkowo niewysokie ceny, są niedrogie w utrzymaniu. Problem w tym, że deweloperzy dopiero po załamaniu koniunktury zaczęli przeprojektowywać planowane budynki na dużo mniejsze. Stąd też podaż naprawdę niewielkich nowych domów, do 120 mkw., jest nadal niewielka – dodaje pośredniczka.
Za trzy pokoje?
W Warszawie niełatwo można znaleźć domy o metrażu do 150 mkw. Jeśli pojawi się taka oferta, zazwyczaj cieszy się sporym zainteresowaniem. – Zachęca zwykle cena. Zwłaszcza domów, które wymagają remontu. Bywa, że można trafić na dom z rynku wtórnego o powierzchni 120–130 mkw. za 350–400 tys. zł. A to oznacza, że można zamienić trzypokojowe mieszkanie w bloku na niewielki dom z ogródkiem na przedmieściach – twierdzi Joanna Lebiedź.
Według Jarosławy Ejsymont, prezesa Wielkopolskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, w Poznaniu nie jest łatwo kupić kilkuletni dom o pow. 100–150 mkw. – Poza Poznaniem oferta jest bogatsza. Są tam nowe domy wolno stojące, bądź w zabudowie szeregowej, także od deweloperów – mów pośredniczka.
Ile trzeba zapłacić za nieduży dom w stolicy Wielkopolski? - W dobrych lokalizacjach, jak Grunwald, Winogrady, Sołacz, wyremontowane budynki kosztują dużo powyżej 1 mln zł - mówi pośredniczka.