Ile musisz mieć na mały dom

Od 400 tys. zł do 1 mln zł trzeba zapłacić za 100–150-metrowy, kilkuletni dom w granicach dużego miasta.

Aktualizacja: 12.02.2013 14:35 Publikacja: 11.02.2013 00:29

Domy szeregowe w granicach miasta są droższe niż budynki na większych działkach, ale w sąsiednich gm

Domy szeregowe w granicach miasta są droższe niż budynki na większych działkach, ale w sąsiednich gminach

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

– Małych domów jest na rynku mało. Jest to spowodowane modą na budowanie ogromnych rodzinnych molochów, które pod koniec lat 80. XX wieku wyrastały jak grzyby po deszczu. Już w latach 90. domy o powierzchni  300 mkw., zazwyczaj wielopoziomowe, niewygodne do użytkowania i drogie w utrzymaniu, wyszły z mody – opowiada Joanna Lebiedź, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), pośredniczka w obrocie nieruchomościami z warszawskiej firmy Lebiedź.

Jej zdaniem dziś najbardziej lubiane są domy o całkowitej powierzchni do 150 mkw. – Mają one stosunkowo niewysokie ceny, są niedrogie w utrzymaniu. Problem w tym, że deweloperzy dopiero po załamaniu koniunktury zaczęli przeprojektowywać planowane budynki na dużo mniejsze. Stąd też podaż naprawdę niewielkich nowych domów, do 120 mkw., jest nadal niewielka – dodaje pośredniczka.

Za trzy pokoje?

W Warszawie niełatwo można znaleźć domy o metrażu do 150 mkw. Jeśli pojawi się taka oferta, zazwyczaj cieszy się sporym zainteresowaniem. – Zachęca zwykle cena. Zwłaszcza domów, które wymagają remontu. Bywa, że można trafić na dom z rynku wtórnego o powierzchni 120–130 mkw.  za 350–400 tys. zł. A to oznacza, że można zamienić trzypokojowe mieszkanie w bloku na niewielki dom z ogródkiem na przedmieściach – twierdzi Joanna Lebiedź.

Według Jarosławy Ejsymont, prezesa Wielkopolskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, w Poznaniu nie jest łatwo kupić kilkuletni dom o pow. 100–150 mkw. – Poza Poznaniem oferta jest bogatsza. Są tam nowe domy wolno stojące, bądź w zabudowie szeregowej, także od deweloperów – mów pośredniczka.

Ile trzeba zapłacić za nieduży dom w stolicy Wielkopolski? - W dobrych lokalizacjach, jak Grunwald, Winogrady, Sołacz,  wyremontowane budynki kosztują dużo powyżej 1 mln zł - mówi pośredniczka.

Natomiast w Katowicach, jak mówi Ksenia Banaczkowska, prezes Bielsko-Katowicko-Częstochowskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, małych domów na rynku wtórnym nie brakuje.

– W większości są to budynki stawiane po 2006 roku, usytuowane w południowych dzielnicach. To tam, w związku z dostępnością gruntów, powstawały osiedla domów w zabudowie szeregowej, ale także wolno stojące – opowiada Ksenia Banaczkowska.

W przypadku szeregowców najczęściej działki mają 200–300 mkw., a przy zabudowie bliźniaczej nawet do 500 mkw., podczas gdy domy wolno stojące posadowione są na 700–900 mkw.

– Ceny transakcyjne budynków jednorodzinnych wynoszą od  450 tys. zł na obrzeżach Katowic do 800 tys., a nawet ponad 1 mln zł w bardzo dobrej lokalizacji i przy wysokim standardzie wykończenia – wylicza Ksenia Banaczkowska.

Także w Toruniu, jak mówi Leszek Hardek, prezydent PFRN, właściciel biura nieruchomości Intercentrum, nie jest trudno o nieduży dom. – Znacznie trudniej jest znaleźć nabywcę na niego. Kilkuletnie domy o powierzchni 100–150 mkw., które nie wymagają generalnego remontu, są jednak do wzięcia głównie na obrzeżach miasta. Droższe domy znajdują się na osiedlu Działki Św. Józefa. To znacznie bliższej centrum Torunia. Ceny ofertowe wynoszą od 550 tys. do nawet ponad 1 mln zł – mówi  Leszek Hardek.

Dodaje, że stawki transakcyjne czasem znacznie odbiegają od ofertowych, a tym samym od oczekiwań sprzedających. Zależą też od powierzchni działek. Budynki wolno stojące mają nawet 1800-metrowe podwórka, a szeregowce zwykle 200-metrowe.

Jerzy Oleszczuk, pośrednik z Biura Nieruchomości Forum z Gdyni, mówi, że domy o pow.: 120–200 mkw. można kupić w tym mieście już od 450 tys. zł. – O cenie głównie decyduje lokalizacja i powierzchnia działki. Domy wolno stojące na działkach od 500–1200 mkw., znajdujące się w dobrych lokalizacjach Gdyni, jak na przykład Redłowo czy Orłowo, oferowane są już poniżej 1 mln zł. Z kolei w dzielnicach odleglejszych od centrum Gdyni, np. w Kacku, Dąbrowie czy Wiczlinie, ceny budynków jednorodzinnych kształtują od 500 do 750 tys. zł – mówi pośrednik.

Stoją i czekają

We Wrocławiu – jak opowiada Marlena Joks, prezes Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, pośredniczka z firmy Joks Nieruchomości i Kredyty – łatwo kupić nieduży dom. Jednak większość budynków do wzięcia to tzw. szeregówki.

– Stoją na działkach od 190 do 290 mkw., głównie w rejonie Grabiszynka, Kleciny czy też  Biskupina, a więc dzielnic uznawanych za bardzo dobre lokalizacje – mówi Marlena Joks. – Większość z nich została wybudowana pod koniec lat 80. XX wieku. Ich ceny zaczynają się od 590 tys. zł za dom szeregowy do kapitalnego remontu, do 750 tys. zł za dom wyremontowany. Wyjątek stanowią szeregówki na Biskupinie, gdzie za budynek do remontu trzeba zapłacić przynajmniej  750 tys. zł.

Taniej można kupić nowe domy w stanie deweloperskim – już za 515 tys. zł (Krzyki). Jednak najwięcej małych domów wolno stojących jest do sprzedania w podwrocławskich wsiach.

Marlena Joks radzi, aby wybierając dom, przede wszystkim sprawdzić jego stan techniczny. – Za niską ceną kryją się bowiem bardzo duże wydatki na  remont. Istotne są również koszty utrzymania nieruchomości, np. miesięczne wydatki na ogrzewanie – zwraca uwagę pośredniczka.

W Koszalinie – jak mówi Barbara Urbanowicz z firmy Urbanowicz Centrum Nieruchomości – jest bardzo dużo domów do sprzedania. Kupujących – mało.

– W najlepszych lokalizacjach są budynki szeregowe z małymi działkami, do 300 mkw., oraz domy – klocki z lat 70. i 80., na gruntach ok. 400–500 mkw. Takie domy kosztują dziś, po znacznym spadku cen, ok. 400–450 tys. zł – twierdzi Barbara Urbanowicz. Nowsze domy są zlokalizowane w gorszych miejscach, na peryferiach miasta. Wybudowane na działkach ok. 1 tys. mkw., mają ładnie zagospodarowane ogrody. Takie nieruchomości kosztują 600–900 tys. zł.

– Największym mankamentem nowszych budynków jest położenie. Na ogół w pobliżu nie ma szkoły, poczty, przychodni, a komunikacja miejska nie jest najlepsza, więc dla rodzin z dziećmi w wieku szkolnym jest problem – opowiada pośredniczka z Koszalina.

Elżbieta Liberda, radca prawny i pośrednik w obrocie nieruchomościami z Centrum Obsługi Rynku Nieruchomości Lex Perfecta w Lublinie, podkreśla, że podaż domów jest duża, ale przez kryzys do transakcji nie dochodzi szybko.

– Na rynku jest wiele ofert sprzedaży domów, zarówno w samym Lublinie, jak i okolicach. Przeważnie są to nieruchomości usytuowane na działkach 800–1200 mkw., na obrzeżach miasta. Średnio budynki kosztują 450–550 tys. zł – mówi Elżbieta Liberda. – Niestety, pomimo atrakcyjnych cen i doskonałej lokalizacji, na nabywcę czekają długo.

Pośredniczka podkreśla, że ceny ofertowe domów w Lublinie w ostatnim roku znacznie spadły: z 4,1 tys. zł za mkw. w kwietniu 2012 r. do 3,4 tys. zł za mkw. w styczniu br. Zaznacza jednak, że budynki postawione po 2000 r. kosztują średnio 3,9 tys. zł za mkw.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki g.blaszczak@rp.pl

Jerzy Oleszczuk, pośrednik w obrocie nieruchomościami

Biuro  Nieruchomości Forum Na co zwracać uwagę, kupując dom? Największą bolączką pośredników przy sprzedaży nieruchomości zabudowanych jest brak pełnej dokumentacji. Często domy nie są ujawnione w księgach wieczystych, nie mają odbiorów technicznych, mimo że są od wielu lat zamieszkiwane i użytkowane. Zdarzały się przypadki, że ogrodzenie terenu z domem nie pokrywało się z faktycznym obrysem działki. Konieczne jest w takim przypadku wyznaczenie punktów granicznych. Nabywca domu staje wtedy przed problemem nowych regulacji i uzgodnień z sąsiadami, co może powodować konflikty. Kupując dom, warto też zwrócić uwagę, czy nieruchomość posiada dostęp do drogi publicznej. Zdarzało się bowiem, że droga dojazdowa stanowiła odrębną nieruchomość.

– Małych domów jest na rynku mało. Jest to spowodowane modą na budowanie ogromnych rodzinnych molochów, które pod koniec lat 80. XX wieku wyrastały jak grzyby po deszczu. Już w latach 90. domy o powierzchni  300 mkw., zazwyczaj wielopoziomowe, niewygodne do użytkowania i drogie w utrzymaniu, wyszły z mody – opowiada Joanna Lebiedź, rzecznik prasowy Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN), pośredniczka w obrocie nieruchomościami z warszawskiej firmy Lebiedź.

Jej zdaniem dziś najbardziej lubiane są domy o całkowitej powierzchni do 150 mkw. – Mają one stosunkowo niewysokie ceny, są niedrogie w utrzymaniu. Problem w tym, że deweloperzy dopiero po załamaniu koniunktury zaczęli przeprojektowywać planowane budynki na dużo mniejsze. Stąd też podaż naprawdę niewielkich nowych domów, do 120 mkw., jest nadal niewielka – dodaje pośredniczka.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Nieruchomości
Ghelamco pod presją, zwróć uwagę na ważne daty
Nieruchomości
W Białce Tatrzańskiej powstanie luksusowy aparthotel
Nieruchomości
Mieszkanie z drugiej ręki na wysoki połysk. Warto kupić?
Nieruchomości
Budowane latami osiedla jak miasta kwadransowe
Nieruchomości
Najlepiej wynagradzani prezesi spółek deweloperskich w 2024 r.
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku