Grażyna S. od 1994 r. była członkiem spółdzielni MUSI w Lublinie i sprzedawczynią w jednym z jej sklepów. W październiku 2010 r. po długiej chorobie zwolniono ją z pracy.
Jako członek spółdzielni zadeklarowała udziały o wartości 16,5 tys. zł. Co miesiąc potrącano jej na ten cel 4 proc. wynagrodzenia. Do dnia zwolnienia opłaciła 12 651 udziałów. Później przestała płacić.
Rada nadzorcza spółdzielni uznała, że dopuściła się ciężkiego naruszenia obowiązków członkowskich, tj. zalegania z wpłatą zadeklarowanych udziałów przez sześć miesięcy, i wykluczyła ją ze spółdzielni. Wpłacone udziały zostały jej zwrócone.
Sąd Okręgowy w Lublinie stwierdził, że uchwała o wykluczeniu Grażyny S. z grona członków spółdzielni jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, przepisami prawa spółdzielczego i statutem spółdzielni. Sam fakt zaistnienia przyczyn wykluczenia nie przesądza automatycznie o istnieniu podstaw do tego. Trzeba jeszcze ocenić wagę zawinienia, stopień winy i czy dalsze pozostawanie w spółdzielni da się pogodzić z postanowieniami statutu lub dobrymi obyczajami.
Ponadto, jeśli przyczyną wykluczenia jest nieuregulowanie należności, przy ocenie zasadności wykluczenia decyduje to, czy sprzeciwiając się ich płaceniu, członek spółdzielni miał do tego przynajmniej w swoim przekonaniu usprawiedliwione podstawy. Sąd uznał, że Grażyna S. je miała. Uważała, że skoro jako pracownikowi spółdzielni potrącane jej były środki na ten cel z wynagrodzenia, to po rozwiązaniu stosunku pracy została zwolniona z tego obowiązku. Utwierdziła ją w tym także postawa spółdzielni, która nie wzywała ją do pokrycia brakujących udziałów, choć powinna. Nie bez znaczenia jest, że w momencie podjęcia uchwały przed sądem trwał spór z pracodawcą. Nie ma więc podstaw do zakwalifikowania takiego postępowania jako uporczywego działania na szkodę spółdzielni. Nie można też uznać, że dalsze pozostawanie Grażyny S. w spółdzielni nie da się pogodzić z postanowieniami statutu lub dobrymi obyczajami.