- Najwięcej nowych mieszkań było do kupienia we Wrocławiu w połowie ubiegłego roku. W najbliższych miesiącach nie ma szans na poprawę tego rekordu - mówi Jarosław Mikołaj Skoczeń z firmy Emmerson, która doradza i pośredniczy w obrocie nieruchomościami.
Jego zdaniem zmniejszanie się oferty to nie tylko efekt wyprzedaży mieszkań. - Deweloperzy mają mniejszą skłonność do rozpoczynania kolejnych inwestycji. Z jednej strony nie zachęca do tego stan lokalnego rynku, z drugiej - dają o sobie znać trudności, z jakimi muszą sobie poradzić deweloperzy przy rozpoczynaniu nowych projektów po wejściu w życie ustawy deweloperskiej - tłumaczy Skoczeń.
Z analiz Emmersona wynika, że w pierwszym kwartale tego roku na wrocławskim rynku mieszkaniowym rozpoczęto sprzedaż około 850 nowych lokali. - Na razie są to oczywiście mieszkania na papierze. Budowy albo jeszcze nie ruszyły albo są na wstępnym etapie zaawansowania prac - tłumaczy Skoczeń.
Dodaje, że nowe mieszkania pojawiły się w ofercie trzech wrocławskich dzielnic: Psie Pole, Krzyki, Śródmieście. - Po raz pierwszy od kilku lat najwięcej nowych mieszkań pojawiło się nie na Krzykach, a na Psim Polu. Co ciekawe większość z nich powstanie nie w zupełnie nowych inwestycjach, a w kolejnych etapach projektów już wcześniej komercjalizowanych. Psie Pole to najtańsza wrocławska dzielnica i dlatego decyzje o rozpoczynaniu kolejnych etapów inwestycji deweloperskich wiążą się z najmniejszym ryzykiem w obecnych niestabilnych czasach - mówi przedstawiciel Emmersona.
Analitycy podkreślają, że wbrew obawom wygaszenie „Rodziny na swoim” nie spowodowało spadków wielkości sprzedaży mieszkań deweloperskich w stolicy Dolnego Śląska. - Wrocławski rynek mieszkaniowy okazał się być mało wrażliwy na oddziaływanie tego czynnika. Sprzedaż na rynku pierwotnym utrzymuje się na stabilnym poziomie około 1 tys. mieszkań kwartalnie - podaje Skoczeń.