Jeszcze kilka lat temu znakomita większość kredytobiorców zadłużała się na mieszkanie we frankach szwajcarskich. Kredyt takie były łatwo dostępne, nisko oprocentowane, a kurs waluty gwarantował niskie raty. Kredyty we frankach szwajcarskich – w okresie największego popytu na kredyty walutowe, tj. w pierwszej połowie 2008 roku – stanowiły blisko 80 proc. wszystkich udzielanych kredytów.
– Niestety, czas pokazał, jak bardzo kredyty walutowe, zwłaszcza te we frankach, dały się we znaki właścicielom nieruchomości. Kurs franka podskoczył do niewyobrażalnego wcześniej poziomu, wywołując nie tylko panikę wśród kredytobiorców, ale też poważny problem w bankach, które zaczęły obawiać się niewypłacalności swoich klientów – przypomina Leszek Zięba, ekspert firmy Aspiro.
Czy warto ryzykować
Niektórzy nadal rozważają zaciągnięcie kredytu hipotecznego w walucie obcej. Dzieje się tak dlatego, że właśnie teraz jest on szczególnie opłacalny – stopy procentowe zostały obniżone do najniższych w historii, a zastój na rynku nieruchomości sprawił, że ceny nieruchomości spadają. Poza tym Komisja Nadzoru Finansowego chce od przyszłego roku ograniczenia udzielania kredytów walutowych. Mają być dostępne tylko dla osób, które zarabiają w danej walucie.
– Zapis rekomendacji jest niejako formalnym przypieczętowaniem końca kredytów walutowych i ich dostępności dla przeciętnego Kowalskiego – uważa Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Czy warto się spieszyć i kupować mieszkanie do końca roku, posiłkując się walutowym kredytem hipotecznym?