Zbigniew Juroszek, prezes spółki Atal podkreśla, że minione pół roku pokazało, że czarne scenariusze dla polskiego rynku nieruchomości mieszkaniowych są przesadzone. - Dobre inwestycje zawsze znajdą nabywców - podkreśla Zbigniew Juroszek.

Jego zdaniem widać już pierwsze efekty regularnego obniżania w ostatnich miesiącach stóp procentowych. - W związku z nimi zmniejszyło się oprocentowanie pożyczek i rat udzielanych kredytów hipotecznych. Jednak po wejściu w życie z początkiem 2014 r. poprawionej rekomendacji S, zaostrzenie kryteriów m.in. o wymóg wkładu własnego, może znacząco utrudnić już niełatwy dostęp do kredytów hipotecznych. Wiele banków już dziś wymaga wkładu własnego, jednak część z nich pozwala na zadłużanie się na 100 proc. wartości nieruchomości - mówi prezes spółki Atal. - Z możliwości zaciągnięcia kredytu bez wkładu własnego jeszcze w tym roku skorzystają osoby nieposiadające oszczędności, które nie będą chciały czekać na program rządowy "Mieszkanie dla Młodych" - prognozuje.

Zbigniew Juroszek podkreśla, że decyzjom o zakupie własnego M jeszcze w tym roku sprzyjają ceny mieszkań. - Są najniższe od kilku lat. Jednak musimy pamiętać, że oferta dostępnych na rynku mieszkań dzieli się na dwie grupy. Pierwsza to lokale na gotowych już osiedlach, które od dłuższego czasu nie mogą znaleźć nabywców i muszą konkurować z nowymi, często ładniejszymi i bardziej ekonomicznie budowanymi inwestycjami - tłumaczy prezes Atala. -  Druga grupa to mieszkania nowe, jeszcze w budowie oraz niedawno zakończone. Ceny mieszkań z pierwszej grupy mogą utrzymać się na tym samym poziomie, chyba że  deweloper nie chcąc ponosić kosztów, które one generują, zdecyduje się je obniżyć. W drugiej grupie mieszkań od jakiegoś czasu obserwujemy stabilny poziom cenowy. W tej sytuacji odkładanie zakupu na później w oczekiwaniu na kolejne obniżki może okazać się niekorzystne. Powoli topniejąca pula ofert doprowadzi w końcu do usztywnienia, a nawet wzrostu cen - twierdzi.

Z analiz Zbigniewa Juroszka wynika, że w pierwszym półroczu 2013 roku widoczne były zmiany preferencji zakupowych klientów. - Działający do końca ubiegłego roku program „Rodzina na swoim” determinował zakup mieszkań o powierzchniach, które spełniały limity programu. Były to mniejsze lokale oferowane w ramach niższej i średniej klasy inwestycji. W ostatnich miesiącach widoczne było coraz większe zainteresowanie większymi mieszkaniami. Obecnie zyskują na popularności mieszkania trzypokojowe o powierzchni ok. 60 mkw. oraz duże lokale nawet do 100 mkw. - mówi szef Atala.

Na rynek wracają także inwestorzy. Pojawiają się klienci kupujący za gotówkę. - Nabywcy ponownie zaczynają traktować zakup inwestycji mieszkaniowych jako alternatywę dla bankowych form oszczędzania - mówi Juroszek.

Opinię potwierdza Bożena Taflińska-Tadeusz z Agencji Inwestycyjnej. Także z jej obserwacji wynika, że klienci szukają większych mieszkań. -   Klienci coraz częściej poszukują lokali trzy- lub czteropokojowych. Tendencję tą potwierdzają także najnowsze wyniki raportu Szybko.pl, Metrohouse i Expandera. Wynika z niego, że średnia powierzchnia sprzedawanego lokalu wynosi dziś 63  kw., czyli o kilka metrów więcej niż rok temu - dodaje.

Z analiz Emmersona wynika z kolei, że co dziesiąta transakcja dotyczy mieszkań o powierzchni ponad 100 mkw.  Deweloperzy twierdzą, że coraz popularniejsze stają się również mieszkania na przedmieściach lub w miejscowościach sąsiadujących z aglomeracją. Wszystko za sprawą konkurencyjnych cen.

- Klienci świadomie rezygnują z dwóch pokoi w centrum miasta. Za taką sama cenę wybierają przestronne mieszkanie z ogrodem lub dom szeregowy na obrzeżach– mówi Bogusława Bryl, przedstawiciel spółki Linea.