Także Waldemar Oleksiak z firmy Emmerson stwierdza, że sprzedający zawsze będą się starać przedstawić nieruchomości w jak najlepszym świetle. – Doświadczony pośrednik szybko się jednak zorientuje, jeśli z lokalem jest coś nie tak – zapewnia Waldemar Oleksiak. – Oczywiście są na rynku mieszkania opisywane jako lokale do remontu. Ale tu rodzi się pytanie o jego skalę. Czy mówimy o mieszkaniach, gdzie trzeba położyć nowe podłogi i pomalować ściany, czy też o takich, które są przemoknięte, albo poważnie zniszczone np. po pożarze? Z pewnością wiele nieruchomości wymagających remontu może być rynkową okazją, jeśli mają odpowiednio niższą cenę.
Pośrednik Paweł Zeliaś, szef firmy Salondomow.pl zauważa, że mieszkania po makabrycznych wydarzeniach, np. zbrodniach, są zwykle sprzedawane po kilkunastu miesiącach. Trafiają do normalnego obrotu – są odświeżone, wyremontowane. – Kupujący o historii nieruchomości być może dowiedzą się po czasie, od sąsiadów – mówi Paweł Zeliaś. Sam nie trafił na nieruchomość, w której doszło do przestępstwa, albo która byłaby spalona. Pamięta za to mieszkania zalane przez sąsiadów, u których pękła rura. – Jeśli lokal został osuszony i wyremontowany, to takie zdarzenie nie ma znaczenia dla transakcji – podkreśla Paweł Zeliaś. – Inaczej ma się sprawa z lokalami, które są stale wilgotne ze względu na nieszczelny dach, niesprawną wentylację lub wadliwą izolację. Sprzedający takich wad ujawniać nie chcą. Próbują je maskować. Mieszkanie jest odmalowane, wypachnione i gotowe do sprzedaży – przestrzega pośrednik.
Wspomina mieszkanie, którego właściciel podpisał już z kupującym przedwstępną umowę sprzedaży. Do jej sfinalizowania pozostał miesiąc. – W tym też czasie lokal został zalany. Pękła rura kanalizacyjna. Mieszkanie stało tak kilka dni. Termin podpisania umowy ostatecznej został przedłużony zgodą obu stron. Lokal został gruntownie wyremontowany, łącznie z wymianą parkietu, na koszt ubezpieczyciela. Sprzedał się za wcześniej ustaloną cenę. Kupujący zyskał odmalowane mieszkanie z nową podłogą – opowiada Paweł Zeliaś.
Czego nikt nie chce
Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości nie trafiła na mieszkanie „po przejściach". – Jeśli lokal był zalany, właściciel go odnawia i wystawia na sprzedaż jako pełnowartościowe mieszkanie. Taki jednorazowy incydent nie ma wpływu na wartość nieruchomości – potwierdza Edyta Krakowiak. – Gorzej, jeśli z jakiś powodów w mieszkaniu robią się zacieki. Pamiętam lokal, którego właścicielka walczyła z grzybem. W budynku był jakiś problem z rynną. W końcu udało się wadę usunąć. Ale czy sprzedający chętnie opowiadają o takich historiach?
Paweł Zeliaś zauważa, że w przypadku nowych nieruchomości, głównie domów, usterki mogą wychodzić dopiero po jakimś czasie. – Mam tu na myśli m.in. poważne wady w wykonaniu izolacji. Dom po kilku miesiącach jest zawilgocony, a źródło przecieku trudno odkryć. Pomogą tylko wyspecjalizowane firmy. Na końcu pozostaje proces sądowy z wykonawcą – mówi Zeliaś.
Zdaniem szefa firmy Salondomow.pl zawilgocone mieszkania jest bardzo trudno sprzedać. – Mimo różnych sposobów zamaskowania problemu przez sprzedających, specjalista szybko go odkryje. Taka nieruchomość na pewno przysporzy nabywcy wiele problemów, narażając go na spore koszty – przestrzega Paweł Zeliaś. Zauważa, że sprzedający takie nieruchomości unikają jednak wstawiania ofert do agencji. Próbują sprzedawać je na własną rękę, tylko nieznacznie obniżając cenę.