Dziwne pomysły klientów na rynku mieszkaniowym

Pułapki na myszy w pokojach, brudne okna, plamy na ścianach, opowieści o uciążliwych sąsiadach. Sprzedający lokale potrafią skutecznie zniechęcić klientów.

Aktualizacja: 02.09.2013 09:36 Publikacja: 02.09.2013 00:25

– Zdecydowaną większość mieszkań można sprzedać naprawdę korzystnie. Powodzenie transakcji zależy od samych sprzedających. Wszyscy chcą sprzedać mieszkanie jak najdrożej, ale bardzo wielu robi wszystko, by do transakcji nie doszło – mówi Paweł Grabowski z agencji Ober-Haus.

Konflikt o zmywarkę

Zdaniem jednego z pośredników z dużej agencji nieruchomości (nie chce podawać nazwiska)  klientów często trudno przekonać do odpowiedniego przygotowania mieszkania przed sprzedażą. – Słyszałem opinie, że nie ma co lokalu sprzątać, bo i tak jest do  kapitalnego remontu, że nikt nie kupi mieszkania tylko dlatego, że okna są czyste, albo że nie wolno zabierać z łazienki mopa, szczotki, dziesiątek kosmetyków, bo mieszkanie straci duszę – opowiada pośrednik.

Według niego klienci tracą także na odwracaniu uwagi od mieszkania. – Opowiadają o sobie, dzieciach, podróżach. Skarżenie się na sąsiadów też nie pomaga. Kiedyś podczas prezentacji mieszkania właścicielka powiedziała klientom: „Sąsiad z góry jest przewrażliwiony. Gdy tylko trochę głośniej puszczę muzykę, od razu wali w podłogę" – wspomina pośrednik. Zdarzyło się, że w każdym pokoju domu wystawionego na sprzedaż były... pułapki na myszy. – Do sprzedaży kolejnego mieszkania nie doszło z powodu konfliktu o zmywarkę. Ustalenia były takie, że zostaje cała zabudowa kuchni ze sprzętami. Jednak sprzedający wymontował zmywarkę i nie chciał wstawić ponownie – opowiada.

Inny z kolei klient płacił za lokal gotówką – 500 tys. zł.  Po odczytaniu aktu notarialnego klienci pojechali do banku, gdzie po zamknięciu oddziału  liczono pieniądze – banknot po banknocie – przez godzinę, po czym strony wróciły do kancelarii podpisać akt notarialny.

Przedstawiciel jednej  z sieciowych agencji wspomina też historię, kiedy to po podpisaniu umowy przedwstępnej klienci poszli obejrzeć swój dom. Okazało się, że  w budynku ekipa budowlana zrobiła sobie magazyn i szatnie, myląc sąsiadujące domy: sprzedany z niesprzedanym, przy okazji brudząc śnieżnobiałe ściany. – Sprawa stanęła na ostrzu noża, ale strony doszły do porozumienia – wspomina pośrednik.

Z dziwacznymi pomysłami klientów spotkał się także Mirosław Okonkowski z firmy pośredniczącej i doradczej Emmerson. – Kiedyś kupujący chcieli spędzić noc w mieszkaniu, żeby poczuć jego klimat. Zapewnili, że mogą się przespać w pościeli używanej przez sprzedających, a ci na to przystali – opowiada Mirosław Okonkowski. Przedstawiciel Emmersona wspomina także sprzedaż 200-metrowego domu za 1,8 mln zł. – Kupujący chcieli, by właściciel zainstalował klimatyzację za 200 tys. zł. Zażądali też sprzętu nagłaśniającego i wyposażenia kuchni za 400 tys. zł. Do transakcji nie doszło – opowiada Mirosław Okonkowski.

Chytry dwa razy traci

Przedstawiciel Emmersona wspomina też sprzedających dom. Wystawili budynek w czasie hossy z ceną 7,4 mln zł. Po czterech miesiącach pojawił się klient gotowy dać 6,9 mln zł. Sprzedający odmówił. Po roku cena domu spadła do 3,5 mln zł. Nowy kupujący się nie pojawił. –  I tak oto sprawdza się przysłowie, że chytry dwa razy traci – mówi Mirosław Okonkowski.

Kolejna historia. Sprzedający zrobił – dla siebie – kapitalny remont mieszkania. Musiał jednak lokal sprzedać. Kupujący zaakceptował cenę. Przed podpisaniem aktu notarialnego przyszedł lokal oglądać z architektem. – A ten zaczął wyliczać, co by zmienił, co zburzył. To zbulwersowało sprzedającego. Sprzedał lokal 15 proc. taniej innej osobie – wspomina Okonkowski.

Jarosław Krajewski, pośrednik z poznańskiej agencji Ager Nieruchomości podkreśla, że mieszkanie kupuje się oczami. – Ktoś powiedział, że Polacy wciąż nie umieją sprzedawać mieszkań. Wystawiają je tak, jak stoją. Sprzedający mówi: „po co będę malował ściany, jak nowy właściciel sam sobie pomaluje". Tymczasem nie każdy jest zainteresowany oglądaniem jadłospisu utrwalonego na ścianach w kuchni – tłumaczy Jarosław Krajewski. Jego zdaniem do kupna zniechęcają bardzo indywidualne cechy, oddające charakter i upodobania właściciela. – Mogą to być liczne ołtarzyki i religijne obrazy, mogą też być plakaty z gazet dla dorosłych. Z takich mieszkań kupujący uciekają. Nie potrafią wyobrazić sobie, jak lokal może wyglądać po odpowiedniej aranżacji. Dlatego wolą szukać dalej – przestrzega pośrednik.

Jarosław Mikołaj Skoczeń reprezentujący portal Otodom.pl twierdzi, że szukanie chętnych na mieszkanie nie jest łatwym zadaniem.

– Przede wszystkich trzeba się zastanowić na realną ceną. Większość osób kieruje się metodą porównawczą, biorąc pod uwagę stawki ofertowe za podobne lokale w okolicy – mówi  Skoczeń. – Każda nieruchomość jest jednak inna, więc ustalona w ten sposób cena nie zawsze będzie oddawała jej wartość. Dlatego warto skorzystać z pomocy profesjonalnych pośredników – dodaje.

Podkreśla, że bardzo ważna jest także właściwa ekspozycja mieszkania. Trzeba zadbać o jakość zdjęć reklamujących lokal. – Kluczowe jest pierwsze wrażenie – podkreśla przedstawiciel serwisu Otodom.pl.

A Jarosław Krajewski dopowiada, że rynek zaczyna się powoli zmieniać. – Zaczynamy uczyć się odpowiedniego przygotowania nieruchomości do sprzedaży. Mieszkaniu trzeba nadać możliwie neutralny charakter, by nie odstraszyć kupujących – mówi.

Joanna Lebiedź, Polska Federacja Rynku Nieruchomości

Kupujący i sprzedający mają rozbieżne interesy. Każda ze stron dąży do zawarcia transakcji na swoich warunkach. Nieraz miałam do czynienia z tak dużym konfliktem, że bez udziału pośrednika, czyli osoby niezaangażowanej emocjonalnie, nie doszłoby do szczęśliwego finału. Iskrą zapalną może być błahostka. W przypadku sprzedaży domu o wartości 1,5 mln zł – np. zamiar zabrania przez sprzedającego zmywarki do naczyń. Sprzedający mają też dziwaczne oczekiwania odnośnie do procesu prezentowania nieruchomości. Czasem nie życzą sobie jej reklamowania.

Mamy sprzedawać spod lady wybranym klientom. Mamy przyprowadzić wyłącznie osobę zainteresowaną zakupem, a nie oglądacza. Takiego, który wie, że kupi, zanim obejrzy. Najlepiej, żeby kupił bez oglądania. Z kolei kupujący często nie znają swoich realnych możliwości finansowych. Bywa, że nie wiedzą, co tak naprawdę chcieliby kupić. Niektórzy chcą wspólnie zamieszkać ze sprzedającymi tuż po wpłaceniu zadatku.

—not. aig

– Zdecydowaną większość mieszkań można sprzedać naprawdę korzystnie. Powodzenie transakcji zależy od samych sprzedających. Wszyscy chcą sprzedać mieszkanie jak najdrożej, ale bardzo wielu robi wszystko, by do transakcji nie doszło – mówi Paweł Grabowski z agencji Ober-Haus.

Konflikt o zmywarkę

Pozostało 96% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej