Pierwsza konkurencja olimpiady w Soczi: sprint hotelowy

Nieukończone hotele bez nazw, meldowanie nowych gości w zajętych już pokojach, centra handlowe z nieczynnymi sklepami. Trwa wyścig z czasem przed igrzyskami w Soczi.

Publikacja: 05.02.2014 14:03

Pierwsza konkurencja olimpiady w Soczi: sprint hotelowy

Foto: Bloomberg

Oficjalne maskotki zimowej olimpiady w Soczi to miś polarny, zając i puma. Ale kiedy chodzimy wokół obiektów, na których odbędą się igrzyska z piątkową ceremonią otwarcia, to dochodzimy do wniosku, że najbardziej oczywistymi rekwizytami są koparki, wiertarki, szufle - piszą dziennikarze New York Timesa.

Na terenie całego Soczi trwają prace, a niektóre obiekty będą potrzebowały jeszcze kilkunastu dni do ich ukończenia. Są tam niegotowe hotele, w połowie gotowe sklepy i dom handlowy, w którym jest czynny tylko jeden sklep z ciasteczkami cynamonowymi - czytamy na łamach NYT.

Co jest hotelem

Obserwując wszystko, co się tu dzieje, ma się wyczuwalne wrażenie ogromnych ambicji wyrażonych w milionach stóp kwadratowych nowych budynków, okazałych dworcach, nowoczesnych pociągach, lśniących autobusach. Zobaczymy też Park Olimpijski, gdzie urządzenia sportowe wyglądają na ukończone. Cała ta kombinacja jest prosta. Przedsięwzięcie, które jest epickie i z ducha czyste, w wielu miejscach jest gwałtownie "zepsute".

Spójrzmy na publiczne obiekty w tzw. strefie nadbrzeżnej, gdzie będą rozegrane zawody łyżwiarskie i gdzie znajduje się stadion, na którym odbędzie się ceremonia otwarcia. Warto byłoby docenić hotele na tym obszarze, ale trudno uważać je za hotele. To raczej rzadka okazja doświadczenia życia w centralnie planowanej gospodarce wprost ze Związku Radzieckiego. Tylko tak zrozumiemy, a nawet będziemy się cieszyć, szczególną mieszanką zadęcia i brzydoty powstałych tu budynków. Chociaż nazywa się je hotelami, to przypominają one raczej gospody z olbrzymimi, rozdętymi apartamentami i wielkimi korytarzami, które są wszędzie takie same, z wyjątkiem ścian pomalowanych na żółto, buro i fiołkowo.

Te budynki nie mają swoich nazw. Zamiast tego ponumerowano je. Ale jeszcze do ostatniego weekendu tych numerów nie dowieziono. A jeśli nawet dowieziono, to nie przybito ich na budynkach. Zamiast tego wydrukowano kartki papieru i przylepiono do ścian.

Śniadania można zjeść w budynku nr 10. Ale nie dość, że trudno go znaleźć, to nie ma żadnych oznaczeń, że jest tam restauracja. A samo miejsce, które nie ma żadnej nazwy, przypomina podziemne bary hipsterów w Brooklynie. Żeby się przekonać, że jest się we właściwym miejscu, trzeba kilkakrotnie okrążyć budynek. Najlepiej też zerknąć przez okno, żeby zobaczyć kobietę w fartuchu.

Wchodząc do budynku można spotkać mężczyznę na drabinie, który przy czymś majsterkuje. Tutaj to zwyczajny, powszechny widok. Te wszystkie naprawy w ostatniej chwili staną się znakiem igrzysk przynajmniej do czasu, kiedy śrubokręty będą dostępne. Lista tych niedoróbek w Soczi jest niesamowicie długa. Są tu nieuruchomione urządzenia grzewcze, niedziałająca klimatyzacja, a także wiele bezużytecznych elementów wyposażenia obiektów olimpijskich.

To jest Rosja

W niedzielę mężczyzna łatał jakąś dziurę w suficie w korytarzu. Wszystko to w pobliżu migającej choinki. Choinka? - To jest Rosja - mówi jedna z młodych kobiet, która tu pracuje. I to jest uniwersalne wyjaśnienie dla wszystkich zadających pytań gości "to jest Rosja".

To pewnie będzie też dobre wyjaśnienie dla pewnego reportera, który obudził się o godzinie 3 nad ranem i spotkał w swoim pokoju dżentelmena, mówiącego ze skandynawskim akcentem. Ten dżentelmen chciał się koniecznie dowiedzieć, dlaczego ktoś śpi w jego pokoju, w którym go zameldowano i wręczono mu klucze. To tylko jedne z tuzinów pytań, które padają w tych okolicznościach: "Kiedy zacznie jeździć winda?", " Co oznacza słowo Mystery na telewizyjnym odbiorniku?", "Czy jest to marka? A może to nieśmiałe wyjaśnienie, dlaczego ten telewizor nie działa?". I na koniec: "Kiedy w recepcji będzie zainstalowany system, który uniemożliwia wydawanie kluczy do zajętych już pokojów?".

Po śniadaniu można pojechać autobusem do centrum medialnego olimpiady. Jak większość rzeczy w tym mieście, autobus jest ozdobiony tutejszym sloganem: “Hot. Cool. Yours.” To brzmi jak zapomniana reklama kanapki z McDonalda, która obiecywała ciepłego burgera z zimną sałatą.

Można trafić do dziwacznych budynków, które powstały w tej części miasta. I to jest istna mieszkanka starych kościołów, smukłych biurowców i ulic świeżo pokrytych asfaltem. Po drodze mija się mnóstwo brudnych pół, upstrzonych świeżo posadzonymi drzewkami.
Z centrum prasowego autobus zawiezie nas do parku olimpijskiego, gdzie można podglądać rozgrzewki drużyn.

Tutejsze obiekty są najbardziej imponującą częścią igrzysk. Jeśli imprezy odbędą się tu bez zakłóceń, to nikt nie będzie pamiętał tych wszystkich opóźnień i reperacji. To wszystko pójdzie w niepamięć. Niektóre z budynków mieszkalnych przywodzą na myśl sztukę, którą wystawiono bez odpowiedniej liczby prób.

Większość obiektów jest już przygotowana: Ice Cube Curling Center, Shayba Arena, gdzie odbędą się zawody hokejowe, i Adler Arena, gdzie zaplanowano zawody w łyżwiarstwie szybkim. Jednym małym wyjątkiem jest Bolshoy, gdzie jeden z reporterów urwał klamkę. Trzeba było wezwać stolarza.

Wokół tego obiektu kręci się para bezpańskich psów. Zwierzęta przyciągają mnóstwo uwagi, ponieważ jest domniemanie, że miasto może je wyłapywać przed olimpiadą. Ale te dwa zwierzaki są chyba znacznie sprytniejsze od ich potencjalnych prześladowców. Jednemu z nich udało się wkroczyć do strzeżonego centrum medialnego, i w ten sposób stworzyć wrażenie, że ten pies sam uważa się za reportera - piszą dziennikarze NYT.

Otwarcie wkrótce

Druga część olimpiady to dyscypliny rozgrywane na śniegu. I ta część odbędzie się w górach. By tam dotrzeć, potrzebna jest 40-minutowa przejażdżka autobusowa. Droga prowadzi przez kilka długich tuneli, wyrytych w związku z olimpiadą. I cokolwiek by nie sądzić o szkodach wyrządzonych środowisku, to nie sposób się spierać z rezultatem. Podróż jest naprawdę szybka. Rosjanie zbudowali w górach obiekty średniej i wysokiej klasy ośrodka narciarskiego wraz ze sklepami, restauracjami i hotelami. Chociaż tak naprawdę to nie są one jeszcze ukończone.

Na wielkiej fotografii zdobiącej ściany domu towarowego Gorky Gorod Mall widnieje modelka o powłóczystym spojrzeniu. Napis głosi: "Otwarcie wkrótce". Tyle że na razie nie ma czego otwierać. Drzwi tego domu handlowego są otwarte, ale poszczególne sklepy już nie. I tylko mężczyzna w kostiumie misia tańczy sobie na pierwszym piętrze przy dźwiękach muzyki. Jest w tym więcej strachu niż zabawy.

Sklepy są pełne mężczyzn transportujących palety z towarami, rozpakowujących szkło wystawowe i pudła. Sklep odzieżowy Benettona wygląda jakby potrzebował jeszcze całego tygodnia, żeby móc go otworzyć.

Sytuacja jest jeszcze gorsza po wjechaniu na górę kolejką linową. Jest tu wioska, którą wszyscy nazywają 960. To jest jej wysokość nad poziomem morza. A parę tutejszych hoteli jest położonych na takim odludziu, że wielu się wydaje, że mogłyby być siedzibą nikczemników z filmów o Bondzie.

Spacerując w dół wioski po ceglanej ulicy. możemy zobaczyć luksusowe hotele z lobby i korytarzami wypełnionymi sprzętem i rozgorączkowanymi pracownikami.
Jeden z otwartych hoteli, który jeszcze nie przyjął gości, to Swissotel. Miały tu powstać dwa takie hotele, jednak budowa jednego z nich tak się opóźniała, że kierownictwo postanowiło skoncentrować wszystkie siły na budowie jednego obiektu. Goście przyjadą w czwartek. - Hotel będzie miał pełne obłożenie do 15 lutego - mówi menedżer hotelu.
Co spowodowało opóźnienia w budowie? - Deszcz. Całe mnóstwo deszczu tego lata - mówi z grymasem na twarzy, wskazującym, że nie jest to pełne wyjaśnienie.

Artykuły sugerujące, ze igrzyska nie są przygotowane, są czymś powszechnym na okładkach mediów tuż przed olimpiadą.  Ale zostaną wyciszone, gdy przybędzie znicz olimpijski. Soczi sobie poradzi.

Menedżer Swissotelu jest zaskakująco spokojny w tych okolicznościach.
Siedzi wygodnie w purpurowym fotelu naprzeciw windy i obserwuje dostawców towarów. - Właśnie przyjechałem po otwarciu hotelu z Ułan Bator - mówi. - To wszystko mam już za sobą - tłumaczy.

Oficjalne maskotki zimowej olimpiady w Soczi to miś polarny, zając i puma. Ale kiedy chodzimy wokół obiektów, na których odbędą się igrzyska z piątkową ceremonią otwarcia, to dochodzimy do wniosku, że najbardziej oczywistymi rekwizytami są koparki, wiertarki, szufle - piszą dziennikarze New York Timesa.

Na terenie całego Soczi trwają prace, a niektóre obiekty będą potrzebowały jeszcze kilkunastu dni do ich ukończenia. Są tam niegotowe hotele, w połowie gotowe sklepy i dom handlowy, w którym jest czynny tylko jeden sklep z ciasteczkami cynamonowymi - czytamy na łamach NYT.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej