Niestety, niewielu klientów sprawdza całkowite koszty kredytu. A nawet jeżeli je zna, to i tak w większości przypadków dla szukających pieniędzy na mieszkanie liczy się bardziej to, czy w ogóle dostaną kredyt (bo ich umowa o pracę jest czasowa albo śmieciowa), jak wysoki i jak długo będą trwały formalności.
To zrozumiałe, ale złe podejście. Jak mówią doradcy finansowi, czasem warto wziąć droższy kredyt, aby bank zaakceptował niższe dochody albo szybciej udało się załatwić formalności. Czasem cena może być jednak niewspółmiernie wysoka do ewentualnego zysku.
Jak wynika z danych zebranych przez Open Finance, najtańsze kredyty hipoteczne mają koszty o prawie jedną czwartą niższe od ofert z innych droższych banków. Jakie konkretnie mogą być różnice?
Przykładowo: w przypadku kredytu na 25 lat, w wysokości 270 tys. zł, koszt kredytu wyniesie w jednym banku ?184 tys. zł, a w innym przekroczy 222 tys. zł. To zasadnicza różnica. A przecież miesięczna rata w obu przypadkach nie przekracza 1,5 tys. zł. Gdzie kryje się pułapka? W dodatkowych ubezpieczeniach, jakich wymaga bank, no i prowizji.
Dlatego nie warto kierować się tylko wysokością raty i brać kredytu bez sprawdzenia ofert konkurencji.