Tak twierdzi warszawski doradca finansowy. I wcale nie muszą to być pożyczki zabezpieczone hipoteką. Bywa, że klient już ma obciążona hipotekę nieruchomości. Jak to możliwe? Banki się nie obawiają, że dłużnik nie udźwignie rat? Podobno są takie, które się nie boją o swoje pieniądze, bo obowiązujące przepisy o upadłości konsumenckiej są tak skonstruowane, że banków nie martwi, że nie ściągną długów.

Sytuację mogą zmienić nowe przepisy o upadłości konsumenckiej, które miałyby wejść w życie jesienią. Wtedy zapewne instytucje pożyczające pieniądze będą bardziej powściągliwe.

Czy nowe prawo pomoże osobom zadłużonym ponad miarę, szczególnie frankowiczom? Czy łatwiej będzie im ogłosić upadłość konsumencką? Pewnie tak. Problem jednak w tym, że nie poprawi to ich sytuacji.  Zwłaszcza gdy wysokość kredytu znacznie przekracza wartość mieszkania.

Z wyliczeń analityków Comperia.pl wynika, że jeśli ktoś zaciągnął w styczniu 2006 r. kredyt we frankach szwajcarskich na równowartość 300 tys. zł, dziś jego zadłużenie wynosi 340 tys. zł. Więcej, 366,5 tys. zł, jest obecnie winna ?– w przeliczeniu na złote – osoba, która zadłużyła się na początku 2007 r. Najwięcej jednak musiałby oddać bankowi kredytobiorca ze stycznia 2008 r. – aż 412,5 tys. zł, chociaż pożyczył wtedy 300 tys. zł.

Zadłużanie ponad miarę i  branie kredytów frankowych to dwie różne sprawy. Jednak w obu przypadkach to nie tylko klienci powinni się borykać z konsekwencjami takich zobowiązań.