Wyglądają jak sen tradycyjnego artysty z SoHo: wielkie niedokończone lofty o podwójnej wysokości, z ogromnymi oknami i dostępem do prywatnego ogrodu. W podwójnych mieszkaniach są także akcenty w stylu industrialnym, takie jak cementowe posadzki i podłogi z desek, a ich konstrukcja jest idealna, by zamieszkać na jednym poziomie i stworzyć pracownię na piętrze.
Nie tylko dla artystów
Tyle że to nie jest w SoHo. To nie jest też w Nowym Jorku, ani nawet w Stanach Zjednoczonych. Takie lofty powstają w Shenyang, wielkim przemysłowym mieście w północno-wschodnich Chinach, niedaleko granicy z Koreą Północną - czytamy na łamach "New York Timesa".
I choć mogłyby stanąć w pobliżu stacji metra Bleecker Street, apartamenty te powstają niedaleko dużego dworca autobusowego, a zamieszkają w nich nie artyści, lecz rozmiłowanych w internecie Chińczycy. Mieszkania zaprojektowała kalifornijska firma architektoniczna.
Te chińskie "SoHo lofty" albo SOHO, jak się o nich pisze w materiałach marketingowych, to nie tylko charakterystyczna nazwa. To także sugestia, że te mieszkania-pracownie mają chiński charakter i są wyrazem zrozumienia przez deweloperów, że młode pokolenie Chińczyków porzuca tradycyjne role i zwraca się ku przedsiębiorczości i działaniom twórczym. Pokolenia w Chinach są określane przez dziesięciolecia, w których się urodziły.
Ci urodzeni w latach 80. są pierwszymi, którzy podjęli trud poszukiwania pracy i podążyli ścisłą ścieżką, którą dla nich przygotowano. - To pokolenie stanęło przed dylematami, czy się żenić, czy kupić dom, czy podjąć pracę w biurze - mówi na łamach "New York Timesa" Mary Bergstrom, założycielka firmy konsultingowej Bergstrom Group z siedzibami w Szanghaju i San Francisco. - Ci urodzeni w latach 90. poszli o krok dalej, stając się free lanserami lub przedsiębiorcami otwierającymi własne firmy. Słowo "soho" oznacza w Chinach również małe domowe biuro. Nic więc dziwnego, że deweloperzy je podchwycili.