– Po bardzo słabych wynikach I kwartału akcję kredytową w II kwartale wyróżniały niespotykane od kilku kwartałów zwyżki. Banki udzieliły 46,5 tys. kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 10,058 mld zł. W porównaniu z I kwartałem 2015 r. oznacza to wzrost wartości nowo udzielonych zobowiązań hipotecznych o 12,03 proc., natomiast ich liczby – o 10,28 proc. – wylicza Jacek Furga, przewodniczący komitetu ds. finansowania nieruchomości Związku Banków Polskich (ZBP).
Skąd poprawa
Liczba i wartość kredytów mieszkaniowych wzrosła nie tylko w ujęciu kwartalnym, ale i rocznym. Zdaniem analityków wyjście z hipotecznego dołka to – po części – efekt utrzymującego się niskiego oprocentowania kredytów w złotych (niespełna 4 proc.), jak i dość niskich cen mieszkań.
– Pojawił się również nowy czynnik: w przybierającej na sile antybankowej nagonce polityków oraz w zapowiedziach nakładania na banki kolejnych obciążeń finansowych klienci dostrzegają zagrożenie dla swoich oszczędności zdeponowanych w bankach. Z informacji opublikowanych przez Narodowy Bank Polski wynika, że od lutego do czerwca br. zgromadzona na lokatach terminowych kwota zmniejszyła się o ponad 5 mld zł. Te środki uzupełnione kredytem pojawiły się na rynku nieruchomości. Inwestycja w mieszkania staje się nie tylko bardziej rentowna niż lokata bankowa, lecz również jawi się – w obecnej sytuacji – jako bardziej bezpieczna – tłumaczy prezes Furga.
ZBP przyznaje, że banki preferują zamożniejsze rodziny, przyznając pieniądze na mieszkanie. Tłumaczy, że wynika to z braku programów oszczędnościowych, wspieranych przez państwo, a stwarzających szansę na systematyczne gromadzenie wkładu własnego do kredytu.
Z danych AMRON-SARFiN wynika, że tylko w ciągu ostatnich dwóch lat udział mieszkańców Warszawy w nowej akcji kredytowej wzrósł z 26,4 do ponad 37,1 proc. Tym samym osiągnął maksymalny w historii notowań bankowców poziom – w rekordowym dotąd IV kwartale 2008 r. było to 35 proc.