Część branży obawia się, że państwowe osiedla – tanie, a więc siłą rzeczy o gorszym standardzie, bez nowoczesnych rozwiązań i udogodnień, mogą obniżyć wartość sąsiednich zabudowań. Czy osiedla deweloperskie stracą na takim sąsiedztwie?
Naczynia połączone
Zuzanna Kordzi, dyrektor ds. handlowych w Eco-Classic, ocenia, że inwestycje deweloperskie będą miały przewagę nad tanimi osiedlami. – To jakość, technologia, infrastruktura – wskazuje. – Skutki wprowadzenia programu mogą być jednak odczuwalne w mniejszych miastach, gdzie rynek budowlany ogranicza się do kilku niedużych lokalnych firm deweloperskich. Tam istnieje ryzyko nie tylko spadku zainteresowania mieszkaniami deweloperskimi, ale nawet upadku mniejszych firm, tym bardziej że pod budowę państwowych mieszkań mogą być przeznaczane atrakcyjnie położone nieruchomości należące do Skarbu Państwa – wyjaśnia.
Marcin Uryga, analityk Emmerson Realty, podaje ogólną zasadę: powstanie dużego osiedla o wątpliwych walorach estetycznych przekłada się negatywnie na wizerunek okolicy. – A to może doprowadzić do spadku popytu na lokale w pobliskich budynkach – ocenia. – Trudno jednak wyrokować, jak będą wyglądać państwowe osiedla.
Przyznaje, że część klientów może zrezygnować z kupna mieszkań niedaleko dużych państwowych osiedli, zwłaszcza jeśli mają negatywne doświadczenia związane z sąsiedztwem budynków komunalnych. – Podstawowymi kryteriami wyboru będą jednak cena i lokalizacja – podkreśla Marcin Uryga.
O tym, że nabywcy mieszkań zwracają uwagę na sąsiedztwo, mówi Bartosz Turek, analityk Open Finance. – Wiele osób obawia się efektów programu Mieszkanie+. Nie chcę powiedzieć, że okoliczne osiedla deweloperskie nie będą się już cieszyły zainteresowaniem, ale jeśli ktoś będzie miał do wyboru lokal niedaleko państwowego osiedla albo z dala od niego, to wybierze raczej tę drugą lokalizację – zastanawia się.