Niepełnosprawni finansują edukację pełnosprawnych uczniów

Rozmowa z Pawłem Kubickim ze Szkoły Głównej Handlowej, koordynatorem projektu www.wszystko-jasne.waw.pl

Publikacja: 27.12.2011 08:55

Niepełnosprawni dotują edukację pełnosprawnych, a sami cierpią z powodu niedofinansowania całego sys

Niepełnosprawni dotują edukację pełnosprawnych, a sami cierpią z powodu niedofinansowania całego systemu - mówi Paweł Kubicki z SGH, koordynator projektu www.wszystko-jasne.waw.pl

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Z państwa doświadczeń wynika, że szkoły ogólnodostępne, a nawet integracyjne, nie pomagają uczniom niepełnosprawnym. Dlaczego?

Paweł Kubicki ze Szkoły Głównej Handlowej, koordynator projektu www.wszystko-jasne.waw.pl:

Najczęściej nie pomagają z powodu braku odpowiedniego finansowania. Na to nakłada się brak specjalistów i doświadczenia w pracy z niepełnosprawnymi, a często też nieznajomość przepisów prawa przez dyrektorów szkół i organy je prowadzące. Dlatego w niektórych wypadkach wystarczy nasza interwencja. Jest to jednak pomoc wymuszona pismami do kuratorium i resortu edukacji, a nie reguła systemowa.

Czy obowiązujące przepisy są złe i należy je zmienić?

W idealnym świecie obecne przepisy powinny wystarczyć. Zgodnie z konstytucją, ustawą o systemie oświaty i wydanymi do niej rozporządzeniami uczeń niepełnosprawny powinien uzyskać adekwatną pomoc. Teoretycznie koszty jej udzielenia pokrywa subwencja oświatowa, jaką otrzymują samorządy. Niestety, mając kłopoty z dopięciem swoich budżetów, pieniądze na kształcenie niepełnosprawnych samorządy przeznaczają na inne cele.

Rzadko przy tym łamią wprost przepisy, jedynie naginają je tak, aby formalnie wyglądało, że realizują prawo niepełnosprawnego ucznia do edukacji i wsparcia. Przykładem mogą być zapisy, że wsparcie psychologiczne i pedagogiczne realizowane jest w trakcie normalnych zajęć, bez wprowadzenia jakichkolwiek zmian w sposobie ich prowadzenia.

W takim razie zmiana przepisów jest konieczna.

Potrzebne jest zastąpienie ręcznego sterowania w postaci pisania skarg i interwencji rozwiązaniami systemowymi. Dlatego proponujemy przekształcenie kwoty uzupełniającej części oświatowej subwencji ogólnej dla samorządów, naliczanej według wag P2, P3, P4, P5, P28 i P36, w dotację celową dla placówek, do których uczęszczają dzieci niepełnosprawne. Samorządy nie muszą bowiem nikomu tłumaczyć się z tego, na co wydały subwencję. Dotacje natomiast są rozliczane i muszą być wydane na konkretny cel.

Resort edukacji twierdzi jednak, że na taką zmianę nie pozwala konstytucja, która gwarantuje samorządom prawo do swobodnego kreowania polityki finansowej.

Zarzut niekonstytucyjności proponowanych rozwiązań jest mocno przesadzony. Odnoszą się one jedynie do kwot przewidzianych na uczniów niepełnosprawnych. Potwierdza to, że naszą intencją nie jest ograniczenie samorządności, ale ochrona określonej grupy osób, które – biorąc pod uwagę art. 68 ust. 3 oraz art. 69 konstytucji – powinny się znajdować pod szczególną opieką władz publicznych, a więc także samorządu. Jeśli Ministerstwo Edukacji Narodowej publicznie obieca poparcie naszej propozycji, to my obiecujemy, że w projekcie „Wszystko jasne" przygotujemy takie rozwiązania, które zagwarantują interesy dzieci niepełnosprawnych, nie naruszając konstytucji.

Oznaczałoby to jednak, że subwencja zostanie zmniejszona mniej więcej o 10 proc. Tymczasem samorządy alarmują, że już teraz nie wystarcza na realizację wszystkich zadań oświatowych.

Nikt nie neguje trudnej sytuacji finansowej samorządów (w szczególności wiejskich), na które nakłada się kolejne obowiązki bez zapewnienia ich finansowania. Jest to jednak temat do innej dyskusji. Protesty samorządów i opór resortu w kwestii oznaczenia środków na niepełnosprawnych pokazują zaś patologię systemu. Formalnie, co podkreślają samorządy i MEN, te pieniądze powinny być i są wydawane na edukację niepełnosprawnych uczniów. Nie może być zatem mowy o żadnym zabraniu pieniędzy, ale najwyżej o ich oznakowaniu.

To dlaczego i resort, i samorządy krytykują ten pomysł?

Bo wiedzą, że niepełnosprawni w praktyce dotują edukację pełnosprawnych, a sami cierpią z powodu niedofinansowania całego systemu. Zapominają przy tym, że tylko w jednorocznych tradycyjnych budżetach oszczędności na edukacji niepełnosprawnych są opłacalne. Z systemowego punktu widzenia już nie.

Zamiana części subwencji przeznaczonej na kształcenie niepełnosprawnych na dotację przyniesie samorządom zyski. Z punktu widzenia budżetu zadaniowego bowiem jedyną racjonalną opcją jest zapewnienie niepełnosprawnemu dziecku wsparcia w okresie edukacji. Dzięki temu stanie się samodzielne i być może aktywne zawodowo, a rodzic nie będzie się zwalniać z pracy, by zapewnić mu opiekę.

Oszczędzając na właściwej pomocy, samorząd funduje sobie obowiązek dożywotniego wspierania wykluczonej społecznie rodziny z niepełnosprawnym dzieckiem.

—rozmawiała Jolanta Ojczyk

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów