Dziesięć lat temu oszacowano, że przeciętny Amerykanin spożywał 22 łyżeczki cukru dziennie, co dawało 350 dodatkowych kalorii. Kilka miesięcy temu jeden z ekspertów zasugerował, że przeciętny Brytyjczyk spożywa 34 łyżeczki cukru dziennie.
Dzięki ewolucji nasz organizm został wyposażony w mezolimbiczny szlak dopaminergiczny. Dzięki niemu wiemy co jest przyjemne i kiedy spotyka nas nagroda. Kiedy robimy coś przyjemnego, uwalnia się dopamina, neuroprzekaźnik, który pełni funkcję „przekaźnika przyjemności”. To ona odpowiada za to, że kiedy włożymy do ust czekoladkę, mamy ochotę sięgnąć po kolejny kawałek. Dzięki niej wiemy, że czekolada jest dobra i słodka, a nasz organizm będzie o tym pamiętać w przyszłości.
Nie wszystkie potrawy „kręcą” nas jednakowo. Większość z nas woli słodycze od pokarmów kwaśnych i gorzkich. Kiedy zjemy coś słodkiego, naszym szlakiem mezolimbicznym przebiega sygnał, który zawiera informację, że to co wzięliśmy do ust jest smaczne, przyjemne, a dodatkowo jest źródłem węglowodanów dla naszego organizmu. Ta reakcja również wynika z ewolucji. Kiedy nasi przodkowie szukali w lesie owoców, smak dawał im sygnał o przydatności do zjedzenia, na przykład, kwaśny oznaczał - niedojrzałe, gorzki – uważaj, trucizna, słodki – jedz.
Dziś jest prawie niemożliwe, abyśmy trafili na przetworzone potrawy, które nie zawierają cukrów. Cukier poprawia smak i konserwuje, ale to podstępny przyjaciel. Podobnie jak narkotyki, prowadzi nas ścieżką nadużywania i podobnie jak one, uzależnia.
Analogicznie do narkotyków, cukier powoduje uwalnianie dopaminy. W dłuższej perspektywie regularne spożywanie cukru zmienia ekspresję genów, czyli sposób odczytywania informacji zapisanej w kodzie genetycznym i dostępność receptorów dopaminy w korze mózgowej, co wywołuje obniżenie stężenia dopaminy oraz objawy głodu narkotykowego.