W polskiej onkologii sytuacja jest alarmująca. Większość naszych pacjentów to chorzy zdiagnozowani w zaawansowanym stadium choroby, gdy rokowania są znacznie mniej optymistyczne, a koszty leczenia bardzo wysokie. Dlaczego tak się dzieje?
Stopień uświadomienia społeczeństwa to jeden z podstawowych czynników. Musimy więc obalić mit, że rak jest wyrokiem, i przekonać Polaków, że wczesne stadium choroby, którą leczy się w specjalistycznych placówkach – gdzie jest nie tylko najwyższej klasy kadra medyczna, ale także dostęp do najnowocześniejszych metod leczenia – to realna szansa na skuteczną walkę z rakiem. Jeśli nam uwierzą, może z większą troską będą obserwować własne ciało, z większą czujnością reagować na pierwsze niepokojące sygnały i przyjmować zaproszenia na badania przesiewowe.
Często właściciele samochodów z pieczołowitością odnoszą się do swoich aut, z uwagą wsłuchują się w odgłosy silnika, poddają samochód przeglądom, konsultują z fachowcami swoje wątpliwości… Gdyby taki poziom czujności każdy z nas zachował wobec złożonego mechanizmu własnego ciała, to znacznie częściej i my, i nasi pacjenci wygrywalibyśmy batalie o życie.
Kolejnym adresatem apelu o wzmożoną czujność są lekarze pierwszego kontaktu. Fakt, że tak wielu chorych trafia do nas z zaawansowaną chorobą nowotworową, to wciąż jeszcze efekt zbyt długo stosowanego przez nich leczenia objawowego i błędnej decyzji o niekierowaniu pacjenta na badania mogące wykluczyć nowotwór.
Dlatego też eksperci Polskiej Unii Onkologii organizują spotkania z lekarzami rodzinnymi w całej Polsce. Szkolimy ich i nawołujemy do stosowania tzw. złotej zasady dwóch – trzech tygodni. Jeśli leczenie przez ten czas nie przynosi rezultatu, to nakazem podstawowym jest wykluczenie nowotworu.