Warto wierzyć w postęp medycyny

Każdego roku na świecie i w Polsce chorych na raka przybywa. Tam jednak, gdzie świadomość onkologiczna jest większa, a dostęp do dobrodziejstw postępu nauki łatwiejszy, coraz częściej możemy mówić o chorobie nowotworowej jako schorzeniu przewlekłym

Aktualizacja: 26.12.2007 16:34 Publikacja: 26.12.2007 16:25

Warto wierzyć w postęp medycyny

Foto: Rzeczpospolita

Red

W polskiej onkologii sytuacja jest alarmująca. Większość naszych pacjentów to chorzy zdiagnozowani w zaawansowanym stadium choroby, gdy rokowania są znacznie mniej optymistyczne, a koszty leczenia bardzo wysokie. Dlaczego tak się dzieje?

Stopień uświadomienia społeczeństwa to jeden z podstawowych czynników. Musimy więc obalić mit, że rak jest wyrokiem, i przekonać Polaków, że wczesne stadium choroby, którą leczy się w specjalistycznych placówkach – gdzie jest nie tylko najwyższej klasy kadra medyczna, ale także dostęp do najnowocześniejszych metod leczenia – to realna szansa na skuteczną walkę z rakiem. Jeśli nam uwierzą, może z większą troską będą obserwować własne ciało, z większą czujnością reagować na pierwsze niepokojące sygnały i przyjmować zaproszenia na badania przesiewowe.

Często właściciele samochodów z pieczołowitością odnoszą się do swoich aut, z uwagą wsłuchują się w odgłosy silnika, poddają samochód przeglądom, konsultują z fachowcami swoje wątpliwości… Gdyby taki poziom czujności każdy z nas zachował wobec złożonego mechanizmu własnego ciała, to znacznie częściej i my, i nasi pacjenci wygrywalibyśmy batalie o życie.

Kolejnym adresatem apelu o wzmożoną czujność są lekarze pierwszego kontaktu. Fakt, że tak wielu chorych trafia do nas z zaawansowaną chorobą nowotworową, to wciąż jeszcze efekt zbyt długo stosowanego przez nich leczenia objawowego i błędnej decyzji o niekierowaniu pacjenta na badania mogące wykluczyć nowotwór.

Dlatego też eksperci Polskiej Unii Onkologii organizują spotkania z lekarzami rodzinnymi w całej Polsce. Szkolimy ich i nawołujemy do stosowania tzw. złotej zasady dwóch – trzech tygodni. Jeśli leczenie przez ten czas nie przynosi rezultatu, to nakazem podstawowym jest wykluczenie nowotworu.

Dramatyczna sytuacja polskiej onkologii to także efekty błędów systemowych. Od dawna przestrzegamy przed próbami ujednolicenia finansowania placówek, w których leczy się nowotwory, przed pomysłami uśredniania procedur medycznych, w których nie bierze się pod uwagę stopnia referencyjności placówek.

Najwyższy czas, by wzięto pod uwagę postulaty onkologów, konsultantów krajowych, którzy od dawna proponowali, by pieniądze dzielić właśnie pod kątem stopnia referencyjności placówki. To przecież oczywiste, że inne są koszty leczenia w najlepszych ośrodkach, do których trafiają pacjenci z całej Polski, gdzie możliwe jest stosowanie najskuteczniejszych, innowacyjnych metod leczenia (na przykład terapii celowanych), gdzie jest nowoczesny sprzęt do badań, a inne w szpitalach rejonowych.

Z tej perspektywy dzielenie pieniędzy po równo na każdy ośrodek byłoby niekorzystne dla klinik, centrów onkologii, które wprawdzie generują wyższe koszty, ale też mogą się pochwalić lepszymi wynikami leczenia.Idąc tropem dociekań systemowych, dochodzimy do kolejnego apelu. Jego adresatem są decydenci.

Najwybitniejsze autorytety polskiej onkologii już wielokrotnie domagały się dla naszych pacjentów realnego dostępu do dobrodziejstw postępu medycyny. Reguły owego dostępu powinny być transparentne, tworzone w zgodzie z katalogiem obowiązujących nas przepisów prawa polskiego i unijnego, ale przede wszystkim w zgodzie z sumieniem.

Postęp medycyny to z jednej strony nadzieja dla chorych, z drugiej konieczność wydatków. Leczenie wspomagające czy terapie celowane są bardzo kosztowne – bywa, że w ciągu roku na jedną terapię należy wydać nawet 200 tys. zł. Jeśli nie będzie podziału na ośrodki ze względu na stopień referencyjności, zabraknie rzetelnych wycen kosztów diagnozy i leczenia oraz nie weźmie się pod uwagę, że przybywa nam coraz więcej chorych na nowotwory, to w ogóle nie będziemy w stanie leczyć pacjentów. Trzeba jak najszybciej zwiększyć nakłady na onkologię. Oczekujemy, że nasze wieloletnie postulaty zostaną wreszcie zrealizowane.

Tymczasem polska rzeczywistość nie może budzić optymizmu; w wielu szpitalach na terenie kraju leczenie pacjentów wciąż jest źle prowadzone i planowane. A przecież w tej chorobie tak bardzo liczy się czas! Pamiętajmy, że pacjent trafiający do placówki, w której nie wykorzystuje się pełnej gamy metod terapeutycznych, traci 50 proc. szans na powrót do zdrowia. Apelujemy więc o zwiększenie funduszy dla wyspecjalizowanych ośrodków, które legitymują się dobrymi wynikami leczenia. Nie zgadzamy się na sytuację, w której nie wykorzystuje się wszystkich potencjalnych możliwości ośrodków o najwyższym stopniu referencyjności, które z powodzeniem mogą leczyć większą liczbę chorych pod warunkiem zniesienia limitów kontraktowych.

Apelujemy o dostęp do najskuteczniejszych, nowoczesnych metod leczenia; nie tylko tych ratujących, ale także przedłużających życie. Dla chorego terapia przedłużająca życie choćby o kilka miesięcy to realna szansa, by doczekać pojawienia się kolejnych, jeszcze skuteczniejszych metod leczenia. Obecnie mamy około 150 nowych leków, które znajdują się w fazie badań przedklinicznych i klinicznych.

W onkologii zmierzamy do leczenia celowanego. Za jakiś czas, mając wgląd w indywidualny profil genowy, możliwe będzie zastosowanie lepszych i bardziej skutecznych narzędzi służących do walki z chorobami nowotworowymi. Będzie to terapia dostosowana do indywidualnego chorego z określonym podtypem nowotworu.

Ostatnie lata dowiodły, że warto wierzyć w postęp medycyny. Postarajmy się, by nasi pacjenci mogli być beneficjentami owego postępu. Decyzję o zastosowaniu innowacyjnej metody leczenia w każdym przypadku podejmują znakomicie wykształceni i odpowiedzialni specjaliści. Niechże więc będzie to ich decyzja. Zdejmijmy jej ciężar z urzędników.

Szukając optymalnych rozwiązań medycznych i systemowych, nie zapominamy o tych najważniejszych, od których zaczęliśmy – tych z obszaru świadomości. Staraniem Polskiej Unii Onkologii w szkołach ruszyła w tym roku kampania „Mam haka na raka”. – Chcemy docierać do Polaków przez ich dzieci, a przy okazji edukować młodzież. Uczymy określonych zachowań, informujemy o tym, jak zmniejszyć ryzyko zachorowania na nowotwór. Mam nadzieję, że za kilka lat ten wysiłek zaowocuje naszą mądrą dbałością o zdrowie.

W niektórych krajach z okazji urodzin lub Nowego Roku świadomi ludzie robią sobie prezent i inwestują we własne zdrowie – decydują się na niezbędne badania. To dobry zwyczaj i wspaniały pomysł na prezent.

Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii

ul. Roentgena 5

02-781 Warszawa

tel. 022 643 47 10

Sekretariat

tel./faks: 022 644 01 21

W polskiej onkologii sytuacja jest alarmująca. Większość naszych pacjentów to chorzy zdiagnozowani w zaawansowanym stadium choroby, gdy rokowania są znacznie mniej optymistyczne, a koszty leczenia bardzo wysokie. Dlaczego tak się dzieje?

Stopień uświadomienia społeczeństwa to jeden z podstawowych czynników. Musimy więc obalić mit, że rak jest wyrokiem, i przekonać Polaków, że wczesne stadium choroby, którą leczy się w specjalistycznych placówkach – gdzie jest nie tylko najwyższej klasy kadra medyczna, ale także dostęp do najnowocześniejszych metod leczenia – to realna szansa na skuteczną walkę z rakiem. Jeśli nam uwierzą, może z większą troską będą obserwować własne ciało, z większą czujnością reagować na pierwsze niepokojące sygnały i przyjmować zaproszenia na badania przesiewowe.

Pozostało 88% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi