Mamy do czynienia z pojawieniem się nowego, dość powszechnie występującego symptomu początków grypy. Obok kaszlu, bólu gardła i gorączki to... wyszukiwanie w Internecie danych dotyczących jej objawów.
Ludzie robią to zwykle, zanim wybiorą się do lekarza. Podobne pytanie wystukane na milionach klawiatur pozwala przypuszczać, że wirus grypy zaczął właśnie atakować.
Programiści popularnej wyszukiwarki postanowili zrobić użytek z tej wiedzy. W ten sposób powstał system wczesnego ostrzegania Google Flu Trends. Jego autorzy wierzą, że z jego pomocą są wstanie wykryć zwiększenie liczby zachorowań wdanym regionie nawet dziesięć dni wcześniej, niż uda się to amerykańskiemu Centrum Kontroli i Przeciwdziałania Chorobom (CDC).
Na razie serwis objął wyłącznie teren Stanów Zjednoczonych. Zawiera wykresy i mapki obrazujące aktywność wirusa grypy. W tej chwili jest ona oceniana w USA jako niska. Ale Google.org ma nadzieję, że to samo narzędzie pozwoli na śledzenie zachorowań na tę chorobę na całym świecie.
Pomysł spotkał się z przychylnym przyjęciem wśród epidemiologów. – Im wcześniej przychodzi ostrzeżenie, tym szybciej możemy zapobiegać kolejnym zachorowaniom – powiedziała Lyn Finelli z CDC. Jak dodała, co roku grypę łapie od 5 do nawet 20 proc. Amerykanów. Z powodu choroby umiera ok.36 tys. osób.