Życie wyznacza nam wiele wymagających zadań, a my najczęściej chcemy im wszystkim sprostać. Już sama natura obdarzyła nas wielkim zaufaniem, a zaraz potem „reszta świata” dorzuciła wielkie oczekiwania.
Mamy być porządne, rozsądne, praktyczne i samodzielne. Przy tym atrakcyjne, zadbane, zabawne, seksowne i mądre, choć na pewno nie za mądre. Tego od nas raczej nikt nie oczekuje.
Nie powinnyśmy też tracić głowy, niewłaściwie się zakochiwać, prowokować. Ważne, abyśmy były łatwe do zdefiniowania, żeby nie było wątpliwości ani żadnych niespodzianek. Mamy być po prostu takie jak zawsze, czyli nieskomplikowane. Wtedy nikt się nie stresuje i wszyscy są o nas spokojni.
Same przyzwyczajamy się do takiego traktowania, wrastamy w te zasady i konwenanse. Myślimy, że tak musi być i koniec. Mimo że wiele z nas deklaruje niezależność, w rzeczywistości, często dla świętego spokoju, nie podejmujemy drażliwych tematów, nie dzielimy się swoimi przemyśleniami ani pomysłami, które z góry są skazane na sarkazm i krytykę. Po prostu nie reagujemy. Albo wręcz przeciwnie – buntujemy się, trzaskamy drzwiami, obrażamy się i w końcu stawiamy na swoim. Cokolwiek jednak zrobimy, w oczach innych i tak nasza ocena nie wypada celująco, a życie toczy się dalej.
A gdyby tak te oczekiwania wywrócić do góry nogami? To co wtedy? Dostaniemy czerwoną kartkę, wyrzucą nas z drużyny? Zawsze przecież byłyśmy takie przewidywalne, a teraz co, dywersja? I czego my właściwie chcemy? Nie może być tak jak dawniej?