To jedna z pierwszych prób wykorzystania terapii genowej w zwalczaniu wirusa HIV. Tym sposobem można utrzymywać go w ryzach bez konieczności ciągłego podawania leków antywirusowych – twierdzi autor analizy, dr Ronald Mitsuyasu z Uniwersytetu w Kalifornii. Skuteczność tego sposobu leczenia potwierdziły największe jak do tej pory badania kliniczne. O ich wynikach informuje "Nature Medicine".
[srodtytul]Podstępny atak[/srodtytul]
Terapia genowa w latach 90. ubiegłego wieku została uznana za jedną z największych nadziei medycyny. Mimo tak rozbudzonych oczekiwań metoda ta sprawdziła się w leczeniu kilku zaledwie chorób, natomiast w wielu innych przypadkach wywołała niepożądane skutki uboczne, ze śmiercią pacjenta włącznie. Tym razem jednak naukowcy wzięli byka za rogi. Po serii testów okazało się, że HIV (ang. Human Immunodeficiency Virus, czyli ludzki wirus niedoboru odporności) prawidłowo reaguje na ten sposób leczenia.
Aby zakazić organizm, HIV stosuje przebiegłą strategię. Jego celem jest zniszczenie układu odpornościowego, więc atakuje limfocyty T – białe krwinki odpowiadające za ochronę przed atakami obcych komórek. Na powierzchni limfocytów T znajduje się klucz, którym wirus otwiera sobie drzwi do wnętrza komórki. Są nim dwa rodzaje białek – CD4 i CCR5. Pozwalają one wirusowi na zakotwiczenie się i wślizgnięcie do środka. Do DNA opanowanej komórki HIV wprowadza własne geny, dzięki czemu może się replikować. W efekcie wszystkie nowe komórki wyprodukowane przez te zarażone zawierają geny HIV. W ten sposób wirus błyskawicznie rozprzestrzenienia się po układzie odpornościowym chorego.
[srodtytul]Zablokować powielanie[/srodtytul]