– Nie jestem potworem, tylko osobą, która została postrzelona – powiedziała Connie Culp do małej dziewczynki, która przestraszyła się jej twarzy.
Kilka miesięcy wcześniej mąż wypalił do niej ze strzelby z odległości 2,5 metra. Cudem przeżyła, ale jej twarz przestała właściwie istnieć. Tylko jak funkcjonować bez nosa, ust, oka?
Connie Culp właśnie zdecydowała się ujawnić tożsamość i opowiedzieć swoją dramatyczną historię. Jej szczęśliwe zakończenie było możliwe dzięki prof. Marii Siemionow, Polce, która kieruje wydziałem eksperymentalnej chirurgii plastycznej w Cleveland Clinic w Ohio.
– Przeszczepiliśmy jej 535 cm kwadratowych skóry, a do tego kości, mięśnie, naczynia krwionośne i włókna nerwowe. To pierwsza tak rozległa operacja przeszczepu twarzy – powiedziała "Rz" prof. Siemionow. – Ten zabieg pozwolił jej wrócić do normalnego życia.
Pod koniec grudnia zeszłego roku gruchnęła wieść, że pracująca w USA polska specjalistka chirurgii rekonstrukcyjnej wykonała pionierski w Ameryce, a czwarty na świecie przeszczep twarzy. Chirurdzy byli bardzo powściągliwi – powiedzieli tylko, że podczas 22-godzinnej operacji pacjentce przeszczepiono 80 proc. twarzy, łącznie z nosem, policzkami, powiekami i górną szczęką. Osoba ta czuje się teraz dobrze. Żadnych szczegółów, personaliów.