To jeden z pierwszych przypadków, gdy mechanizm pozwalający rakowi się rozwijać obrócono na naszą korzyść — cieszą się naukowcy. Lek, który to umożliwia jest już testowany z udziałem ludzi. Jeżeli jego skuteczność się potwierdzi, lekarze zyskają nowy oręż w walce z zaawansowanym rakiem piersi.
Informacje o testach klinicznych olaparibu przynosi nowe wydanie magazynu „Lancet”. Do badań zakwalifikowano panie z mutacjami BRCA1 lub BRCA2, u których nie skutkowały trzy poprzednie terapie. Preparat spowolnił wzrost guzów w 85 proc. przypadków.
- To fantastyczna skuteczność w grupie pacjentek, które wcześniej przechodziły średnio trzy inny metody leczenia — tłumaczy prof. Susan M. Domchek z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Pensylwanii. — Po raz pierwszy wzięliśmy na cel zmianę genetyczną, która wywołała raka. Wykorzystaliśmy słabą stronę guza. Ta strategia może zaowocować mniejszymi efektami ubocznymi dla tych kobiet.
Olaparib to lek opracowany przez koncern farmaceutyczny AstraZeneca. Blokuje działanie enzymu PARP, który bierze udział w naprawianiu uszkodzeń w DNA. Podobną rolę ma BRCA. O ile po mutacji w BRCA (charakterystycznej dla m.in. raka piersi) nowotwór „daje sobie radę” z likwidowaniem dużych uszkodzeń w DNA dzięki PARP, o tyle po podaniu oliparibu komórki raka umierają.
- Jeśli taką komórkę poddamy zbyt dużym uszkodzeniom, po prostu się rozpadnie — mówi Domchek. Jak tłumaczy, nowy lek działa wyjątkowo silnie tylko na komórki raka i jest stosunkowo niegroźny dla pozostałych, zdrowych tkanek. — Preparat jest bardzo toksyczny, ale tylko dla komórek nowotworu. To bardzo ważne z perspektywy leczenia.