To zaskakujący wniosek z analizy słynnego Million Women Study – badań zdrowia miliona Brytyjek. Opublikowane w 2003 roku wyniki świadczą, że stosowanie hormonalnej terapii zastępczej (HTZ) przez kobiety w okresie menopauzy prowadzi do wzrostu ryzyka zachorowania na raka sutka o 30 proc. W niektórych przypadkach wzrost jest dwukrotny.
Takiej terapii, mającej poprawić jakość życia i złagodzić niektóre dolegliwości, poddają się miliony kobiet na świecie. Polega ona na podawaniu estrogenów i progesteronu. Wyniki badań MWS skłoniły jednak lekarzy i pacjentki do jej ostrożniejszego stosowania. Debata na temat szkodliwości terapii hormonami i poziomie zagrożenia toczy się do dziś.
Według prof. Samuela Shapiro z Uniwersytetu Cape Town w RPA te przeprowadzone na wielką skalę badania wcale nie dają miarodajnych wyników. Na łamach "Journal of Family Planning and Repoductive Health" twierdzi, że "terapia może, ale nie musi zwiększać ryzyka zachorowania na raka, lecz badanie tego nie dowiodło".
I wytyka swoim kolegom błędy. Kobiety biorące udział w MWS zostały do niego zaproszone podczas wykonywania badań piersi, czyli już podejrzewały, iż rozwija się u nich choroba. Rzeczywiście, przypadków wystąpienia raka piersi w całej grupie było o 40 proc. więcej niż średnio w populacji – i to niezależnie od przyjmowania hormonów. Ponadto nie wykluczono z badań kobiet, u których raka wykryto zaledwie po kilku miesiącach. Ponieważ nowotwory rozwijają się powoli, takie pacjentki musiały zachorować na długo przed rozpoczęciem terapii.
– Nazwa Million Women Study od razu blokuje jakąkolwiek krytykę – mówi prof. Shapiro. – A przecież jakość badania zależy od metodologii, projektu, analizy danych. Rozmiar to nie wszystko.