W zeszłym tygodniu rosyjskie media poinformowały o odkryciu DNA nieznanych mikrobów. Teraz szef laboratorium twierdzi że było to tylko zanieczyszczenie, a zespół zbyt szybko ogłosił sensację naukową.
— Odkryliśmy pewne okazy, chociaż było ich niewiele. Wszystkie były zanieczyszczone — powiedział cytowany przez agencję Interfax Władimir Korolow, szef laboratorium, które badało próbki.

Zdaniem prof. Peter Dorana, badacza Arktyki i Antarktyki z Uniwersytetu Illinois w Chicago, rosyjscy naukowcy zaprzepaścili szanse na weryfikację istnienia jakichkolwiek mikroorganizmów żyjących 4 kilometry pod powierzchnią lodu jeziora Wostok. — Szybkie dzielenie się „rewelacjami" pociąga za sobą niebezpieczeństwo, które wynika z braku oceny informacji przez grono naukowców — powiedział prof. Doran portalowi OurAmazingPlanet.

Każde odkrycie naukowe zanim przedostanie się do opinii publicznej powinno być zweryfikowane przez zespół specjalistów. Formą tego typu weryfikacji jest publikacja w magazynie naukowym. Zanim informacja ukaże drukiem jest recenzowana przez grono ekspertów. W przypadku „odkrycie" rosyjskich badaczy specjaliści nie mieli szansy się wypowiedzieć, ani nawet poznać szczegółów — np. jakie zanieczyszczenia były w tych próbkach.

— W komunikacie prasowym można powiedzieć wszystko, co się chce — powiedział prof. Doran. — Natomiast piśmiennictwo naukowe jest pod kontrolą. Metoda wymaga, aby to co się pisze było uzasadnione i napisane w zrozumiałym języku. Swoim studentom powtarzam, aby nie ufali niczemu, co znajda w prasie popularnej. — to co tam wyczytają często jest bardzo odległe od tego, co jest napisane w artykule w magazynie naukowym.

na podst. LiveScience