Mars króla Eryka XIV Wazy

Polacy współtworzą trójwymiarowy obraz okrętu zatopionego 450 lat temu na Bałtyku - pisze Krzysztof Kowalski.

Aktualizacja: 15.07.2014 07:53 Publikacja: 15.07.2014 07:52

Ta wspaniała mozaika okrętu „Mars” powstała z 600 zdjęć wykonanych przez zespół Tomasza Stachury

Ta wspaniała mozaika okrętu „Mars” powstała z 600 zdjęć wykonanych przez zespół Tomasza Stachury

Foto: Ocean Discovery

Wrak szwedzkiego okrętu flagowego „Mars" króla Eryka XIV Wazy, poszukiwany od kilkudziesięciu lat, zlokalizowali na Bałtyku naukowcy z Muzeum Morskiego w Sztokholmie już trzy lata temu. Na jednym z dział widnieje snopek zboża – herb Wazów (vase po szwedzku oznacza snopek).

Był to największy okręt, jaki w XVI wieku pływał po Bałtyku. Spoczywa na prawej burcie na głębokości 75 m, 18,5 km na północ od szwedzkiej wyspy Olandia. Zatonął 31 maja 1564 roku, osaczony podczas bitwy morskiej przez okręty Duńczyków i Lubeki. Poszedł na dno wraz z 800 ludźmi, 107 działami oraz fortuną w postaci złotych i srebrnych monet.  Miał 1800 ton wyporności, natomiast nie wiadomo, jak był długi, nie zachowały się bowiem jego plany i ryciny z epoki. Część, jaką obecnie badają naukowcy, to trzy czwarte kadłuba długości ok. 40 m.

Bałtycki olbrzym

Okręt należał do nowej generacji ogromnych trójmasztowców wojennych, jakie zaczęto budować w Europie w XVI wieku.

W 2012 roku eksplorację wraku rozpoczęli archeolodzy z Uniwersytetu Soedertoern w Sztokholmie, zespołem kierował prof. Johan Roennby. Wydobyte wówczas nieliczne elementy drewniane oraz złote i srebrne monety zdeponowano w muzeum w Vaestervik (wschodnie wybrzeże Szwecji). Drewno, aby je zakonserwować, umieszczono w dużym zbiorniku z wodą.

W ekspedycji uczestniczy, zaproszony przez Szwedów, płetwonurek i fotograf  z Gdyni Tomasz Stachura z firmy Santi Diving.

– Polacy mają bardzo duże doświadczenie w badaniu wraków na Bałtyku, jesteśmy do tego dobrze przygotowani. Ponieważ dla historyków i archeologów ważniejsze od złotych i srebrnych monet są elementy konstrukcyjne, przedmioty z życia codziennego załogi, a my potrafimy to dokumentować, poproszono nas o współpracę – wyjaśnia Tomasz Stachura. – Podczas eksploracji skupialiśmy się na robieniu zdjęć elementów konstrukcyjnych, poszycia burt, pokładu, fotografowaliśmy jak najwięcej szczegółów. Jednak obowiązywały przy tym surowe reguły: choć dokoła walały się złote monety, nie wolno było ich dotykać, nie wolno było poruszyć fotografowanego garnka. Żeby to się udało, płetwonurek musi perfekcyjnie ustawić się jak najbliżej fotografowanego obiektu.

Zmiana planów

Początkowo prowadzący badania prof. Roennby sądził, że fotografie i  wydobyte elementy posłużą do budowy kopii okrętu w skali 1:1. Jednak plany badawcze uległy zmianie, zapadła decyzja, aby nie wydobywać wraku ze względu na trudności z zakonserwowaniem drewnianego kadłuba (doświadczenia z „Wazą" do tego nie zachęcają), a także gigantyczny koszt takiej operacji. Dlatego naukowcy postanowili odtworzyć okręt wirtualnie. Ponieważ jego lokalizacja jest znana, jest strzeżony przed szabrownikami przez szwedzką marynarkę wojenną, nie mają do niego dostępu także płetwonurkowie amatorzy.

Historycy wiedzą dużo o żaglowcach XVII-wiecznych, ale bardzo niewiele o tych z wieku XVI. Ten wrak jest w doskonałym stanie, nigdy nie został rozkradziony, zniszczony przez sieci czy żeglugę. Jest wyjątkowo dobrze zachowany dzięki temu, że w chłodnych wodach Bałtyku jeszcze nie rozpanoszył się świdrak okrętowiec, inwazyjny gatunek małża charakteryzujący się zdolnością trawienia celulozy. Jest powszechny w ciepłych wodach, w Bałtyku występuje sporadycznie jako gatunek zawleczony.

Aby zachować zabytek w dobrym stanie, zespół prof. Johana Roennby postanowił  pozostawić okręt na dnie. Sporządzony będzie jego trójwymiarowy obraz. Pomogą w tym Richard i Ingemar Lundgrenowie oraz Fredrik Skogh  z Ocean Discovery, ekipy profesjonalnych nurków asystujących w podwodnych badaniach archeologicznych. Powstanie obraz ukazujący szczegóły z dokładnością do 2 milimetrów. Na jego podstawie naukowcy spróbują odtworzyć ostatnie minuty okrętu i jego załogi. Spodziewają się poznać zachowanie marynarzy podczas bitwy morskiej.

W te prace mocno zaangażowany jest także zespół Tomasza Stachury (w tym roku współpracują z nim mieszkający w Polsce Dimitri Stawrakakis i Kacper Stachura). Wykonał on  imponującą panoramiczną mozaikę wraku złożoną z 600 zdjęć.

Legenda głosi, że w czasie batalii, gdy okręt tonął, uniosło się nad nim widmo, aby na zawsze ukryć miejsce, w którym poszedł na dno.

„Mars" był wyjątkowo dobrze zaopatrzony w amunicję, żywność i wszystkie niezbędne rzeczy, załoga miała do dyspozycji osiem gatunków piwa. Siłą ognia nie dorównywał mu żaden inny okręt w tamtym czasie. Właśnie ta siła ognia przyczyniła się do katastrofy.

Kara niebios

Działa były przygotowane do oddania strzału, podsypane prochem. W trakcie bitwy, gdy „Marsa" gęsto ostrzeliwano, między innymi pociskami zapalającymi (pakuły, szmaty nasączone smołą), wzrosła temperatura i wiele jego nabitych dział eksplodowało. Na pokładzie rozpętało się piekło, płonęły żagle, liny. I wtedy doszło do najgorszego – w powietrze wyleciał skład prochu, w kadłubie z dębiny powstały wyrwy, przez które do środka błyskawicznie wdzierała się woda.

Wspomniana wcześniej legenda mówi, że katastrofa, zwłaszcza eksplozja dział, była nieunikniona jako zemsta niebios za to, że działa odlano z brązu uzyskanego z przetopienia dzwonów kościelnych skonfiskowanych na rozkaz króla Eryka XIV, walczącego nie tylko z Duńczykami, ale także z rosnącą potęgą Kościoła katolickiego.

Wrak szwedzkiego okrętu flagowego „Mars" króla Eryka XIV Wazy, poszukiwany od kilkudziesięciu lat, zlokalizowali na Bałtyku naukowcy z Muzeum Morskiego w Sztokholmie już trzy lata temu. Na jednym z dział widnieje snopek zboża – herb Wazów (vase po szwedzku oznacza snopek).

Był to największy okręt, jaki w XVI wieku pływał po Bałtyku. Spoczywa na prawej burcie na głębokości 75 m, 18,5 km na północ od szwedzkiej wyspy Olandia. Zatonął 31 maja 1564 roku, osaczony podczas bitwy morskiej przez okręty Duńczyków i Lubeki. Poszedł na dno wraz z 800 ludźmi, 107 działami oraz fortuną w postaci złotych i srebrnych monet.  Miał 1800 ton wyporności, natomiast nie wiadomo, jak był długi, nie zachowały się bowiem jego plany i ryciny z epoki. Część, jaką obecnie badają naukowcy, to trzy czwarte kadłuba długości ok. 40 m.

Pozostało 83% artykułu
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację