Reklama

Nieprzygotowani na ebolę

Światowa panika związana z ebolą udziela się Polsce. Lekarze i pacjenci boją się wirusa.

Publikacja: 21.10.2014 17:31

Nieprzygotowani na ebolę

Foto: AFP

60 proc. Polaków uważa, że prawdopodobieństwo wystąpienia wirusa Ebola w Polsce jest małe, ale 40 proc. sądzi, że państwo jest źle przygotowane do walki z ewentualną epidemią – wynika z najnowszego sondażu IBRiS dla „Rz". Tylko 7 proc. ankietowanych zagrożenie wirusem uważa za duże i bardzo duże, a 15 proc. ocenia przygotowanie polskich służb na walkę z wirusem jako dobre. Większość (36,8 proc.) wskazuje, że przygotowanie nie jest ani dobre, ani złe. Bardzo złe jest natomiast zdaniem co szóstego respondenta.

Kombinezony ?nie dla pediatrów

Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz poinformował po czwartkowym spotkaniu roboczym europejskich ministrów zdrowia w Brukseli, że zdecydował o uruchomieniu niewielkiej części rezerw m.in. kombinezonów ochronnych, żeby doposażyć dziesięć szpitali, które tydzień wcześniej wyznaczył do leczenia ewentualnych pacjentów z ebolą.

Chce w ten sposób uspokoić pracowników ochrony zdrowia. Tydzień temu sam konsultant krajowy w dziedzinie chorób zakaźnych prof. Andrzej Horban przyznał, że w przypadku kontaktu z zakażonym lekarze uciekną w popłochu. Z kolei pielęgniarki i położne w oficjalnym liście do ministerstwa skarżyły się na brak kombinezonów.

Dziś spokojni mogą być jednak tylko pracownicy szpitali dla dorosłych. Minister pediatra zapomniał bowiem o placówkach dziecięcych.

– Do dziś nie dostaliśmy wytycznych w sprawie postępowania w przypadku pacjentów z ebolą, a dziecko z biegunką i gorączką rodzice najpewniej przywiozą do szpitala dziecięcego – mówi Mariusz Mazurek ze Szpitala Dziecięcego na Niekłańskiej w Warszawie, który jako jedyny na Mazowszu dysponuje szpitalnym oddziałem ratunkowym dla dzieci. Podobne obawy mają pracownicy dziecięcych placówek w całym kraju.

Reklama
Reklama

Panika na świecie

Trudno im się dziwić, bo problem z opanowaniem strachu przed ebolą mają nawet kraje stawiane za wzór organizacji służby zdrowia. W USA pod obserwacją znalazła się m.in. dr Wendy Chung, epidemiolożka z Dallas, która miała kontakt z pierwszym zdiagnozowanym w tym kraju pacjentem Thomasem Erikiem Duncanem. Była przy jego łóżku razem z pielęgniarką Niną Pham, u której potwierdzono zakażenie wirusem.

Panika w Teksasie jest już na takim poziomie, że gdy jedna z pasażerek zwymiotowała na stacji kolejowej, władze zdecydowały o zamknięciu całej stacji do czasu oczyszczenia jej z „zagrożeń biologicznych". Pasażerce statku wycieczkowego, która przenosiła próbki od chorego do laboratorium, zakazano opuszczać pokład.

Podobna sytuacja miała miejsce w Hiszpanii, gdy okazało się, że pielęgniarka Teresa Romero zakaziła się wirusem od pacjentów w miejscowym szpitalu. Sąsiedzi bali się jeździć windą, której używała. Uśpiono nawet jej psa.

W uspokojeniu sytuacji nie pomagają niejasne raporty Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), według której zarejestrowano 9216 zakażeń wirusem oraz 4555 zgonów.

Jednak dr Christopher Dye z WHO przyznaje, że część przypadków nie jest zgłaszana, a liczba zachorowań to realnie ok. 18 tys. Zakładając śmiertelność na poziomie ok. 65 proc., dr Dye szacuje rzeczywistą liczbę zgonów na blisko 12 tys.

Jak wylicza sieć BBC, stosując tę metodę, w grudniu tego roku rejestrowanych będzie 10 tys. nowych przypadków tygodniowo. W styczniu chorych będzie 1,4 mln ludzi.

Reklama
Reklama

Nadzieję na zahamowanie epidemii dają prowadzone obecnie testy szczepionek, które wykazały skuteczność w badaniach na zwierzętach. Lekarze sprawdzają, czy są bezpieczne dla ludzi. Błyskawiczne tempo testów klinicznych ma doprowadzić do uruchomienia programu szczepień już pod koniec roku lub na początku następnego.

Kanada przekazała już WHO pierwszą partię ok. 1000 ampułek. Swoją szczepionkę testują też Amerykanie wspólnie z GlaxoSmithKline, jednak wyników spodziewają się dopiero pod koniec 2015 r. W tej epidemii nam nie pomoże.

Kanadyjski preparat mają szansę otrzymać na razie tylko pracownicy służby zdrowia narażeni na kontakt z ebolą. Potrzebujący w Afryce jej nie dostaną, podobnie jak ratującego życie leku ZMapp. Po pierwsze, szczepionek i leków na razie jest zbyt mało. Po drugie, szczepionki trzeba przechowywać w temperaturze -80 st. C.

Nauka
Naukowcy są bliżej wyjaśnienia pochodzenia życia na Ziemi. Przełomowe wyniki badań
Nauka
W jakim wieku czujemy się najbardziej nieszczęśliwi? Wyniki badań pokazują niepokojącą zmianę
Nauka
Wyniszczające skutki długiego Covidu. Nowe badanie ujawnia ich skalę
Nauka
Jak bardzo prawdopodobna jest śmierć na skutek uderzenia asteroidy w Ziemię? Nowe badanie
Nauka
Co tak naprawdę wydarzyło się niemal 13 tys. lat temu? Naukowcy zbadali kontrowersyjną teorię
Reklama
Reklama