Aby dostać się do wód jeziora, Rosjanie musieli się przebić przez prawie 4 kilometry lodu. Ale pod nim kryje się prawdziwy skarb – zbiornik, który był odizolowany od świata zewnętrznego od 15–25 mln lat. Mogło w nim ewoluować życie – ale nie takie, jakie znamy. Naukowcy mają nadzieję, że okazy będą przypominać to, co być może znajdziemy na obcych planetach.
Udane przebicie lodu miało miejsce 25 stycznia. Naukowcy wykorzystali otwór wykonany podczas wcześniejszych prób, jednak na ostatnim odcinku zdecydowali się wiercić pod kątem, aby nie skazić zanieczyszczeniami wody. Badania prowadzi zespół specjalistów z Petersburga pod kierunkiem Władimira Lipienkowa z Instytutu Badań Arktycznych i Antarktycznych oraz Nikołaja Wasiliewa z Państwowego Instytutu Górniczego.
Jezioro Wostok to największe spośród odkrytych dotąd jezior podlodowcowych Antarktydy. Jest słodkowodne, a średnia temperatura wody to -3 stopnie Celsjusza. Woda nie zamarza, gruba warstwa lodu wytwarza bowiem wysokie ciśnienie. Ma długość ok. 250 i szerokość 50 kilometrów. Głębokość sięga niecałych 900 kilometrów.
Jego istnienie podejrzewano już w latach 60. ubiegłego wieku, jednak udało się to potwierdzić dopiero w ostatniej dekadzie XX wieku na podstawie zdjęć satelitarnych i pomiarów radarowych. Nad nim na powierzchni lodu znajduje się rosyjska stacja Wostok.
Odizolowany od tak dawna zbiornik wody kusił naukowców już wcześniej. W 1998 r. ekspedycja Rosjan, Francuzów i Amerykanów wykonała pierwszy głęboki odwiert. Lodowy rdzeń miał 3623 metry i wówczas oszacowano, że materiał na samym spodzie pochodzi sprzed 420 tys. lat.
Wiertło zatrzymano wówczas około 100 metrów od powierzchni jeziora z obawy przed skażeniem wody. Aby zahamować proces zamarzania, inżynierowie używają bowiem freonu i nafty (kerozyny). Takie skażenie uniemożliwiłoby badanie unikalnej przyrody jeziora.
Wówczas również oszacowano czas, kiedy jezioro zostało odcięte od otaczającej wody – na ok. 15 mln lat.