Liczba ofiar zatrutego powietrza w naszym kraju jest ponad dziesięć razy wyższa niż ofiar wypadków drogowych. Polskie miasta należą do najbardziej zasmrodzonych w Europie. Same tylko spaliny z rur wydechowych pojazdów przyczyniają się w Polsce do śmierci 5 tys. osób rocznie. W wypadkach drogowych rocznie ginie nieco ponad 3 tys. Polaków.
Szacuje się, że w całej Unii koszt chorób spowodowanych zanieczyszczeniami powietrza to 940 mld euro. Wdychanie wraz z powietrzem pyłów tzw. PM10 i PM2,5 (chodzi o wielkość cząsteczek w mikrometrach) w ilościach przekraczających normę przyczynia się do 500 tys. przedwczesnych zgonów.
Według raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) wśród dziesięciu miast o najwyższym stężeniu pyłów PM10 było aż sześć polskich – Kraków, Nowy Sącz, Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i Katowice. W najgorszym pod tym względem Krakowie liczba dni w roku, w których zanotowano przekroczenie dopuszczalnych norm, to aż 151.
Afera Volkswagena, tzw. dieselgate, ujawniła oszukańcze praktyki koncernu pozwalające na chwilowe obniżenie poziomu zanieczyszczeń w nowych silnikach wysokoprężnych. Motoryzacja, a szczególnie tak popularne w Europie auta z silnikiem Diesla, znalazły się automatycznie na cenzurowanym.
Tymczasem według ekspertów z Politechniki Warszawskiej głównym źródłem zanieczyszczenia powietrza w Polsce są instalacje grzewcze w domach jednorodzinnych i starych kamienicach. Razem (to tzw. sektor komunalno-bytowy) odpowiadają za blisko 90 proc. przekroczeń norm zanieczyszczeń pyłami PM10 i PM2,5 i blisko 100 proc. zanieczyszczenia tzw. wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi mającymi właściwości rakotwórcze. Ruch samochodów odpowiada za od 5 do 10 proc. i 100 proc. przekroczenia norm obecności tlenków azotu. Cały sektor przemysłowy, w tym produkcja energii, ma mniej niż 3 proc. udziału w przekraczaniu norm jakości powietrza.