W sierpniu 1962 r. amerykański botanik Arthur Barclay wędrował po dziewiczych lasach stanu Waszyngton – czyli po dzikich, północno-zachodnich rejonach USA. Przyjechał tam służbowo – miał za zadanie zbierać próbki roślin, które mogłyby posłużyć jako punkt wyjścia do poszukiwań leku na raka.
    W tym czasie Stany Zjednoczone postanowiły wydać nowotworom wojnę. Wysłały w teren wielu podobnych do Arthura Barclaya zwiadowców. Całą akcją dowodził Jonathan Hartwell z Narodowego Instytutu Raka. Naukowiec ten nie tylko doskonale znał się na chemii organicznej, ale też był znawcą starożytnych ksiąg medycznych, chińskich, egipskich, greckich, rzymskich, w których poszukiwał wskazówek, jak pokonać raka za pomocą substancji roślinnych.