W 2007 roku Międzyrządowy Panel ds. Zmian Klimatycznych (IPCC) ostrzegł w raporcie, że jeśli klimat będzie się ocieplał w dotychczasowym tempie, to lodowce w Himalajach stopnieją do 2035 roku. Pismo „New Scientist” ujawniło, że powodem wszczęcia alarmu nie były wyniki badań naukowych, ale wywiad z 1999 roku z mało znanym indyjskim naukowcem. Jego twierdzenia okazały się czystą spekulacją.
Wiceszef IPCC Jean-Pascal van Ypersele przyznał, że popełniono błąd, włączając do dokumentu nienaukowe dane. Ale, jego zdaniem, nie podważa to innych dowodów zawartych w liczącym 3 tysiące stron raporcie o wpływie człowieka na zmiany klimatyczne.
– Niektórzy będą próbowali wykorzystać okazję do podważenia naszej wiarygodności. Ale przyznanie się do pomyłki i pokazanie, że potrafimy się uczyć na błędach, powinno ją raczej wzmocnić – uważa Ypersele.
Jeden ze współautorów raportu IPCC, austriacki naukowiec Georg Kaser już kilka miesięcy przed publikacją dokumentu ostrzegał, że dane nie są prawdziwe. Informacje o błyskawicznym topnieniu lodowców w Himalajach zdumiały też indyjski rząd, który opublikował własny raport na ten temat. Wynika z niego, że tylko część lodowców się zmniejsza i nie jest to niepokojące zjawisko.
Pod koniec roku wykradziono e-maile naukowców z Uniwersytetu Wschodniej Anglii pracujących dla IPCC, które miały sugerować, że eksperci są skłonni manipulować danymi, by udowodnić teorię o wpływie człowieka na zmiany klimatyczne. Zdaniem krytyków kolejna wpadka IPCC to dowód, że teoria jest lansowana na siłę.