Potężna maszyna służąca do eksperymentów fizycznych nie działała przez cały weekend. Miała zostać ponownie uruchomiona dopiero w środę rano — poinformowali specjaliści z CERN pod Genewą. To tam, w podziemnym 27-kilometrowym tunelu znajduje się zderzacz LHC.

Awaria nastąpiła w nocy z piątku na sobotę. Jej przyczyną była prawdopodobnie burza, która odcięła kompleks od zasilania w energię elektryczną. Według dr James Gilliesa, szefa komunikacji CERN-u i tak planowano przerwę techniczną, więc najnowsza z całej serii awarii niewiele zmieniła w planach naukowców. Podkreślił też, że podobne awarie zasilania nie są dla CERN niczym nadzwyczajnym i zdarzają się od czasu do czasu.

- LHC jest w takim stanie, jak przed awarią. W środę wszystko będzie już na chodzie — obiecał dr Gillies.

Poprzednia zdarzyła się w listopadzie 2009 roku, gdy upuszczony prawdopodobnie przez ptaka kawałek bagietki uszkodził zasilanie instalacji chłodzącej. Wcześniej, we wrześniu 2008 roku, jeszcze podczas testów, nastąpiło zwarcie w połączeniu dwóch nadprzewodzących magnesów. Znaczna część instalacji uległa zniszczeniu i trzeba było ją wymienić. Naprawienie tej awarii trwało ponad rok.

LHC jest największą i najdroższą maszyną na świecie. Przy jego pomocy fizycy chcą zderzać ze sobą wiązki protonów. W ten sposób naukowcy chcą odkryć m.in. przewidywany teoretycznie bozon Higgsa, który ma nadawać masę cząstkom elementarnym.