Podtytuł książki – „Kulisy odkrycia” – dobrze określa jej zawartość. Media, gdy informują o dokonaniach i odkryciach, piszą o ich istocie, podają, kto jest odkrywcą, kiedy tego dokonał, jakie ma to znaczenie dla dziejów świata, medycyny, astronomii itp. Tymczasem taka lakoniczna informacja nie wprowadza za kulisy naukowego odkrycia, a przecież one istnieją i pod wieloma względami przypominają kulisy teatralne. Czytelnik przekona się, że odkrycie grobu Mikołaja Kopernika w katedrze fromborskiej było wieloaktową sztuką, w której jedni grali swoje role lepiej, inni gorzej, a życie często wyręczało reżysera, czyli archeologa prowadzącego interdyscyplinarne badania. Okazuje się, że archeolodzy, antropolodzy, genetycy i historycy miewają partykularne interesy, a poszczególni uczeni bywają małostkowi, zawistni, próżni, a nawet potrafią się mijać z prawdą.

Ale te wszystkie „nieeleganckie” sprawy to tylko otoczka prawdziwej nauki, która na kartach tej książki – mimo wszystko – przeważa. Czytelnik dowie się z niej, że odkrycie można zaplanować, jak udało się ten plan zrealizować, kto sfinansował to przedsięwzięcie i jak wiele może prasa, dobrego i złego, w zależności od... no właśnie, autor wyjawia także różne medialne grzechy. I mówi bez ogródek, kim naprawdę był Kopernik.