[b]Tłoczno, gwarno – takie wrażenie odnosi postronny obserwator kongresu. Oficjalne dane mówią o tysiącach uczestników? Czy istnieje jakiś klucz ich doboru, a jeśli tak – jaki?[/b]
Andrzej Steciwko: Klucz wręczyło nam samo życie. Kongres zorganizowany jest z myślą o lekarzach rodzinnych i pierwszego kontaktu. Toteż siłą rzeczy oni stanowią gros uczestników. Ale ponieważ tacy lekarze napotykają na co dzień w swojej pracy najróżniejsze problemy zdrowotne, dlatego na kongresie omawiane są zagadnienia z dziedziny okulistyki, urologii, ginekologii, laryngologii, chirurgii, ortopedii i tak dalej, i tak dalej, wszystkich wymienić nie sposób. Ale, jak widać, formuła kongresu jest otwarta, nienakierowana na jedną, a nawet kilka grup specjalistycznych. Organizatorom Top Medical Trends po prostu zależy na tym, aby z tego spotkania skorzystało jak najszersze grono.
[b]Jak szerokie w praktyce?[/b]
Do Poznania przyjedzie około 4300 uczestników. I nie jest tak, że przybywają rano, wysłuchują wykładu ze swojej specjalności i wieczorem już ich w Poznaniu nie ma. Odwrotnie, pobyt przeciągają jak najdłużej, są w wielu miejscach. Dość powiedzieć, że w momencie zamykania kongresu w Poznaniu jest jeszcze około 800 uczestników.
[b]Do Poznania przyjeżdżają medycy z całej Polski. Ale czy daje się zauważyć jakiś rozkład geograficzny, czy są rejony kraju wiodące pod tym względem? [/b]