Reklama
Rozwiń

Rozbudowa systemów ostrzegania przed tsunami

Nie sposób zapobiegać powstawaniu niszczących fal tsunami, ale można przed nimi ostrzegać

Publikacja: 12.04.2012 21:49

Mieszkańcy indonezyjskiej wyspy Simuelue obserwują poziom wody po trzęsieniu ziemi u wybrzeży Aceh

Mieszkańcy indonezyjskiej wyspy Simuelue obserwują poziom wody po trzęsieniu ziemi u wybrzeży Aceh

Foto: AFP

Po tragicznych w skutkach tsunami spowodowanych podmorskimi wstrząsami koło Sumatry na Oceanie Indyjskim w 2004 r. (zginęło ok. 300 tys. osób) i przed rokiem przy japońskiej wyspie Honsiu (katastrofa elektrowni atomowej Fukushima) ludność w rejonach zagrożonych reaguje paniką na wieść o podwodnych wstrząsach. Tak było po wstrząsie przed dwoma dniami w Indonezji. Tym razem na panice się skończyło.

Na szczęście świat przestaje być pasywny wobec tego zjawiska, rozwijane są systemy ostrzegania przed kataklizmem. Najważniejszy, o największym zasięgu jest amerykański system DART - Deep-ocean Assessment and Reporting of Tsunami. Jest to sieć 39 stacji zainstalowanych m.in. w regionie Hawajów i Wysp Salomona, dostarczających informacji o groźbie fal tsunami w czasie rzeczywistym, jakie mogą dosięgnąć wybrzeży Oceanu Spokojnego, Zatoki Meksykańskiej, Karaibów, Indonezji i Australii. Systemem tym zawiaduje amerykańska NOAA - National Oceanic and Atmospheric Administration.

Fale tsunami poruszają się na oceanie z prędkością 750 km/godz., fale sejsmiczne 40 razy szybciej, to daje czas na uprzedzenie o nich. Po zlokalizowaniu wstrząsu sejsmicznego określana jest głębokość, na jakiej wystąpił, i jego siła. Zestawienie tych parametrów z głębokością akwenu, na którym doszło do wstrząsu, umożliwia wyznaczenie przypuszczalnego czasu dotarcia tsunami do określonych miejsc na wybrzeżu i wysokość fali. W przypadku, gdy przewidywana wysokość stanowi zagrożenie, automatycznie wysyłany jest sygnał ostrzegawczy do odpowiednich służb. Daje to szansę na ewakuację ludności.

80 proc. tsunami występuje na Pacyfiku, 10 proc. na Oceanie Indyjskim i tyle samo na północno-wschodnim Atlantyku i Morzu Śródziemnym, ale na tych ostatnich dwóch akwenach zniszczenia mogą być potworne. W 1755 r. tsunami zabiło w Lizbonie ponad 30 tys. ludzi, w 1908 r. w Messynie pochłonęło 85 tys. ofiar.

Dlatego w 2005 r. z inicjatywy Komisji Oceanograficznej UNESCO 31 zainteresowanych krajów atlantyckich i śródziemnomorskich zaczęło tworzyć system ostrzegania podobny do amerykańskiego DART. Pierwszy test już się odbył, ostrzeżenie zostało wysłane z Instytutu Badań Sejsmicznych w Stambule w Turcji, elektronicznie, faksem i przez GST - Globalny System Telekomunikacyjny.

Niestety, systemy ostrzegania mają jedną zasadniczą wadę: nie działają na obszarze znajdującym się blisko epicentrum wstrząsu. Do punktu oddalonego o 500 km od epicentrum fala sejsmiczna dociera po 80 sekundach, fala tsunami po 40 minutach, co daje czas na ogłoszenie alarmu i pospieszną ewakuację. Ale do punktu oddalonego o 50 km od epicentrum tsunami dotrze po 4 minutach, co wystarcza zaledwie na ogłoszenie alarmu, praktycznie nie pozostawia czasu na jakąkolwiek reakcję.

Tsunami, które spustoszyło Indonezję w 2004 r., miało 12 m wysokości, fala w Fukushimie przed rokiem - 15 m; specjaliści ostrzegają, że na Japonię mogą runąć 36-metrowe tsunami. Najwyższa udokumentowana tego rodzaju fala wystąpiła w 1964 r. na Alasce w małej zatoce Valdez - 67 m.

Po tragicznych w skutkach tsunami spowodowanych podmorskimi wstrząsami koło Sumatry na Oceanie Indyjskim w 2004 r. (zginęło ok. 300 tys. osób) i przed rokiem przy japońskiej wyspie Honsiu (katastrofa elektrowni atomowej Fukushima) ludność w rejonach zagrożonych reaguje paniką na wieść o podwodnych wstrząsach. Tak było po wstrząsie przed dwoma dniami w Indonezji. Tym razem na panice się skończyło.

Na szczęście świat przestaje być pasywny wobec tego zjawiska, rozwijane są systemy ostrzegania przed kataklizmem. Najważniejszy, o największym zasięgu jest amerykański system DART - Deep-ocean Assessment and Reporting of Tsunami. Jest to sieć 39 stacji zainstalowanych m.in. w regionie Hawajów i Wysp Salomona, dostarczających informacji o groźbie fal tsunami w czasie rzeczywistym, jakie mogą dosięgnąć wybrzeży Oceanu Spokojnego, Zatoki Meksykańskiej, Karaibów, Indonezji i Australii. Systemem tym zawiaduje amerykańska NOAA - National Oceanic and Atmospheric Administration.

Nauka
Magma rozrywa kontynent afrykański? Przełomowe badania naukowców
Nauka
Alkohol, nikotyna, narkotyki wyzwaniem dla zdrowia publicznego. Między wolnością a reglamentacją
Nauka
Naukowcy testują nowy sposób walki z superbakteriami. Skład tabletek może zaskoczyć
Materiał Partnera
Wielkie nieobecne. Kobiety we władzach spółek
Materiał Partnera
Oszukują i rozdają nagrody. Tego (na pewno!) nie wiesz o storczykach