Terapia genowa została odkryta stosunkowo niedawno i jest stale udoskonalana. W 1988 roku dr H. Lee Sweeney z University of Pennsylvania odkrył madyfikację genu, która wpływa na czynnik wzrostu IGF-1, eksperymentując na myszach. Pod wpływem genu masa mięśni wzrosła o 15 proc. W 2004 r. Ronald Evans z Salk Institute for Biological Studies w La Jolla w Kalifornii tak długo manipulował genami myszy, aż zwierzęta biegły dwa razy dalej niż te pozbawione genetycznej modyfikacji. W 2011 roku badacze z La Jolla z kolegami ze Szwajcarii odkryli gen, który sprawia, że mięśnie myszy zyskują dwa razy większą masę.
– NCo1R jest czymś w rodzaju hamulca powstrzymującego aktywność niektórych genów. Uruchamiając go – poprzez manipulacje genetyczne – można dostarczyć organizmowi dodatkową porcję energii, umożliwić rozwój mięśni i przeistoczyć cherlaka w atletę – wyjaśniał prof. Johan Auwerx z Ecole Federale w Lozannie. Badania na zwierzętach bardzo szybko trafiają do pozbawionych wszelkiej kontroli laboratoriów, gdzie opracowuje się metody dopingu dla sportowców.
– Zdajemy sobie z tego sprawę. Nie łudzimy się, wiemy, że zawsze znajdą się chętni do prowadzenia tajnych, niedozwolonych eksperymentów na ludziach – powiedział prof. Johan Auwerx.
Zbyt inwazyjna metoda
W 2006 roku sportowy świat został zaalarmowany, kiedy wyszło na jaw, że niemiecki trener lekkoatletyczny używa eksperymentalnej terapii genowej opartej na leku o nazwie Repoxygen. Specyfik, uważany za rewelacyjny środek do leczenia anemii, zawiera wirusa, który wnosi do organizmu gen wspomagający produkcję erytropoetyny (EPO) – hormonu, który przyśpiesza produkcję czerwonych krwinek. A EPO to najbardziej skuteczny i popularny środek dopingujący używany przez zawodników różnych dyscyplin – głównie biegaczy i kolarzy.
Łatwość stosowania „terapii" z użyciem Repoxygenu sprawia, że prawdopodobnie jest dzisiaj najpopularniejszą formą dopingu genetycznego.
Wstrzykiwanie genów wspomagających produkcję hormonów bezpośrednio do mięśnia jest praktycznie niemożliwe do wykrycia we krwi czy w moczu. Jedynym sposobem byłaby biopsja – pobieranie tkanki bezpośrednio z mięśnia.