Dla Tima Hemmesa to prawdziwa rewolucja. Jest sparaliżowany od szyi w dół. To skutek wypadku motocyklowego, któremu uległ siedem lat temu. Nie jest samodzielny – 30-letni mężczyzna musi korzystać z pomocy innych przy najprostszych czynnościach.
Teraz Hemmes trafił pod opiekę specjalistów z Centrum Medycznego Uniwersytetu w Pittsburghu. Prowadzą oni badania nad interfejsem mózg-maszyna. Czyli urządzeniem, które może przekładać myśli na elektryczne impulsy zrozumiałe dla komputera. A ten może sterować zrobotyzowanymi kończynami.
Wszczepiona w mózg siatka elektrod na początku pozwalała sterować kulką w trzech wymiarach na komputerowym ekranie. W taki sposób Tim Hemmes uczył się „nowych ruchów". Później przypięto mu ramię robota. Pierwszy raz od wypadku mógł dotknąć dłoni przyjaciółki.
Naukowcy są zachwyceni postępami pacjenta. – Kiedy Tim przybił mi piątkę swoim zrobotyzowanym ramieniem, zrozumiałem, że dysponujemy technologią, która umożliwi większą samodzielność sparaliżowanych pacjentów – wspomina dr Wei Wang z uniwersyteckiego Wydziału Medycyny i Rehabilitacji. – Chcemy dotrzymać słowa, które wtedy mu daliśmy.
Prace nad odczytywaniem zamiarów wyrażonych wyłącznie w myślach i przekładaniem ich na ruchy sztucznej ręki trwają od 2008 roku. Wtedy dr Andrew Schwartz zademonstrował urządzenie interpretujące sygnały z mózgu zwierzęcia. Małpa tak dobrze radziła sobie z ramieniem robota (jej własne kończyny unieruchomiono), że bez trudu łapała smakołyki i wkładała sobie je do pyszczka. Film z tych eksperymentów wzbudził kontrowersje, jednak już wtedy badacze zapowiadali, że robią to, aby pomóc sparaliżowanym.