Kontrowersyjna terapia „szokowa" przynosi doskonałe efekty — potwierdzają specjaliści z Johns Hopkins University. Wszystko wskazuje na to, że udało się w ten sposób wyeliminować wirusy HIV w organizmie noworodka. Warunkiem jest błyskawiczne rozpoczęcie terapii. W przypadku dziecka leki podano zaledwie cztery godziny po narodzinach — informuje dr Deborah Persaud, której zespół zajmuje się terapią.
To już drugi taki przypadek w historii medycyny. W ubiegłym roku ten sam zespół lekarzy poinformował o wyleczeniu małej dziewczynki. Jej matka jest chora na HIV/AIDS i zakaziła córeczkę. Lekarze podjęli decyzję o natychmiastowym rozpoczęciu leczenia — tuż po porodzie. Lekarze z zespołu Hannah Gay zaaplikowali dziewczynce agresywną terapię trzema lekami. Trwała półtora roku. Później matka i jej córeczka zniknęły — przestały zgłaszać się do kliniki. Udało się je namierzyć kilka miesięcy później.
Lekarze obawiali się, że przez ten czas — kiedy dziecko nie dostawało leków — choroba poczyniła znaczne postępy. Jakież było ich zdziwienie, gdy okazało się, że liczba wirusów HIV utrzymała się na niewykrywalnym poziomie. Dla medycyny dziecko było „wyleczone". Informacja ta stała się naukową sensacją 2013 roku.
Teraz identyczną metodę, ale już z pełną świadomością potencjalnych efektów, lekarze zastosowali wobec noworodka w Kalifornii. Obecnie dziewięciomiesięczne dziecko jest zdrowe — i nie ma wirusów HIV w organizmie. — To dla nas sygnał, że powinniśmy się zmobilizować i wyciągnąć wnioski z tych przypadków — mówiła dr Persaud na specjalnej konferencji w Bostonie.
Trzyletnia dziewczynka, wyleczona „przez przypadek", od ponad półtora roku nie musi poddawać się żadnej terapii — jest uważana za zdrową osobę. Dziecko z Kalifornii nadal otrzymuje specjalny koktajl leków przeciw HIV.