Możliwy jest radykalny zabieg, który polega na wymianie krwi pacjenta na zimny roztwór soli – przekonują specjaliści. Ludzi stojących w obliczu śmierci może przywrócić do życia. I wcale nie jest to scena z filmu science-fiction.
– Kiedy ciało człowieka ma temperaturę 10 st. bez żadnej aktywności mózgu, bez pracy serca, bez krwi, wszyscy w zasadzie się zgodzą co do tego, że taki człowiek nie żyje – mówi dr Peter Rhee z centrum medycznego Uniwersytetu Tucson w Arizonie. – Ale my wciąż możemy takiego człowieka przywrócić do życia. Kiedy jego krew zostanie wpompowana z powrotem, ciało „ożywa". Po osiągnięciu pewnej temperatury serce samo rozpocznie pracę. To dość osobliwe, ale w temperaturze ok. 30 st. C serce nagle uderza raz, potem drugi raz, i tak dalej coraz szybciej aż do osiągnięcia normalnego rytmu.
Doświadczenie wojny
Czemu ma służyć tak radykalne obniżanie temperatury, w praktyce obniżanie aktywności życiowej? Taki stan – w terminologii naukowej anabioza, potocznie: letarg – to czas na ratowanie życia ofiar strzelaniny lub wypadków.
Doktor Rhee większość swej kariery zawodowej – ponad 25 lat – spędził jako lekarz wojskowy w US Navy. Służył w Iraku i Afganistanie.
Sławę zyskał kierując zespołem lekarzy, który uratował życie amerykańskiej parlamentarzystki Gabrielle Giffords, gdy została ranna w głowę podczas strzelaniny w centrum handlowym w Tucson w 2011 r. Opiekował się również innymi, którzy ucierpieli tego dnia.