Przywrócić do życia ludzi stojących na skraju śmierci

Lekarze poszukują chętnych, którzy dadzą się zamrozić, a później - miejmy nadzieję - rozmrozić. Dla dobra nauki - pisze Krzysztof Urbański.

Publikacja: 24.07.2014 09:35

Motyw spowolnienia funkcji życiowych ludzi w niskiej temperaturze spopularyzowało kino – od hibernac

Motyw spowolnienia funkcji życiowych ludzi w niskiej temperaturze spopularyzowało kino – od hibernacji w filmie „Obcy” (na zdjęciu), po komediową „Seksmisję”

Foto: AFP

Możliwy jest radykalny zabieg, który polega na wymianie krwi pacjenta na zimny roztwór soli – przekonują specjaliści. Ludzi stojących w obliczu śmierci może przywrócić do życia. I wcale nie jest to scena z filmu science-fiction.

– Kiedy ciało człowieka ma temperaturę 10 st. bez żadnej aktywności mózgu, bez pracy serca, bez krwi, wszyscy w zasadzie się zgodzą co do tego, że taki człowiek nie żyje – mówi dr Peter Rhee z centrum medycznego Uniwersytetu Tucson w Arizonie. – Ale my wciąż możemy takiego człowieka przywrócić do życia. Kiedy jego krew zostanie wpompowana z powrotem, ciało „ożywa". Po osiągnięciu pewnej temperatury serce samo rozpocznie pracę. To dość osobliwe, ale w temperaturze ok. 30 st. C serce nagle uderza raz, potem drugi raz, i tak dalej coraz szybciej aż do osiągnięcia normalnego rytmu.

Doświadczenie wojny

Czemu ma służyć tak radykalne obniżanie temperatury, w praktyce obniżanie aktywności życiowej? Taki stan – w terminologii naukowej anabioza, potocznie: letarg – to czas na ratowanie życia ofiar strzelaniny lub wypadków.

Doktor Rhee większość swej kariery zawodowej – ponad 25 lat – spędził jako lekarz wojskowy w US Navy. Służył w Iraku i Afganistanie.

Sławę zyskał kierując zespołem lekarzy, który uratował życie amerykańskiej parlamentarzystki Gabrielle Giffords, gdy została ranna w głowę podczas strzelaniny w centrum handlowym w Tucson w 2011 r. Opiekował się również innymi, którzy ucierpieli tego dnia.

Według dr. Rhee to udział w konfliktach zbrojnych blisko pola walki nauczył chirurgów, w jaki sposób podejść do leczenia ran, które kiedyś mogły być uważane za śmiertelne. Przypadek Giffords jest żywym tego dowodem.

Dwa stopnie na godzinę

– Do niedawna wskaźnik przeżycia ludzi, którzy w strzelaninie doznali uszkodzeń mózgu, wynosił tylko 10 procent, ale teraz, przynajmniej w naszym ośrodku, mamy około 46 procent ludzi, którzy przeżywają – mówił w telewizji ABC News dr Rhee. – To dlatego, że nasi neurochirurdzy pracowali nad tym, aby być „agresywnymi" w działaniu. Wojna w Iraku nauczyła nas, że im częściej mamy do czynienia z przypadkami strzałów w mózg, tym wyższa jest liczba pacjentów, wobec których nasze działania są skuteczne.

Być może doświadczenia dr. Rhee sprawiły, że stał się on pionierem w dziedzinie przywracania do życia ludzi stojących na skraju śmierci.

Badacz liczy na postęp w opanowaniu przez medycynę w przyszłości nawet długoterminowego letargu.

Drugim promotorem nowej metody jest prof. Samuel Tisherman z Uniwersytetu Maryland. Udowodnił, że utrzymanie ciała w stanie obniżonej temperatury przez wiele godzin jest możliwe. To wystarczy, aby dać szansę chirurgom na przeprowadzenie nawet bardzo skomplikowanych operacji na narządach wewnętrznych.

Prof. Tisherman i dr Rhee przygotowują się do wprowadzenia hipotermii jako metody terapeutycznej od ponad 20 lat. Testy prowadzone były na zwierzętach – konkretnie świniach – i przyniosły niezwykle obiecujące wyniki: ponad 90 proc. zwierząt, które przeżyły szybkie schładzanie z prędkością ok. 2 st. C na minutę, przywrócono do życia.

Dotychczas prowadzone testy pozwoliły opracować procedurę, którą według Tishermana będzie można zastosować w przypadku ludzi – wypompowanie krwi z ciała i schłodzenie go o ponad 20 st. C poniżej normalnej temperatury oraz ponowne napełnienie układu krwionośnego krwią ogrzaną do normalnej temperatury.

Eksperymenty na zwierzętach dowiodły także, że uboczne skutki praktycznie nie mają wpływu na przywrócone do życia organizmy. Przez dzień–dwa są nieco osłabione, ale potem wszystko wraca do normy.

Mimo że naukowcy opracowali odpowiednie procedury i przeprowadzili solidne testy na zwierzętach, amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (FDA) potrzebował aż trzech lat, by wyrazić zgodę na testy kliniczne.

Prawo ich prowadzenia ograniczył do dwóch lat. Otrzymało je zaledwie pięć ośrodków w USA. Przodujące w tych eksperymentach ma być Uniwersyteckie Centrum Medyczne w Baltimore oraz oddział urazowo-chirurgiczny Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Tucson, gdzie dr Rhee jest ordynatorem. Środki finansowe na badania będą pochodziły od armii Stanów Zjednoczonych.

Po zatwierdzeniu przez FDA tej metody ratowania życia prof. Tisherman wysłał ogłoszenia do gazet informujące o rozpoczęciu eksperymentalnej hibernacji. To, co proponują naukowcy zaangażowani w eksperymentalne badania, jest tak dalekie od rzeczywistości, że opinia publiczna nie do końca ufa badaczom.

– Tym, co najważniejsze, jest przekonanie społeczeństwa, że ta metoda nie jest żadną fantazją – uważa dr Rhee. – Jest oparta na doświadczeniu naukowym, a eksperymenty są prowadzone w sposób zdyscyplinowany i tak będzie do czasu, zanim tej metody nie zaczniemy stosować standardowo, aby ratować ludzkie życie.

– Być może najbardziej zadziwiające jest opróżnienie ciała z krwi i zastąpienie go schłodzonym roztworem soli fizjologicznej – powiedział prof. Tisherman. – Metabolizm jest zatrzymany, krew nie jest wymagana, aby utrzymać przy życiu komórki, a fizjologiczny roztwór soli jest najszybszym sposobem. Początkiem drogi, która doprowadziła do tej radykalnej metody, były prace prof. Petera Safara.

Okłady z lodu

W latach 60. Peter Safar – nauczyciel i mentor prof. Tishermana – był pionierem w resuscytacji krążeniowo-oddechowej (CPR), znanej dziś procedury stosowania regularnych ucisków na klatkę piersiową, aby masażem pobudzić zatrzymane serce do pracy. Procedura CPR zrewolucjonizowała pierwszą pomoc dla ofiar wypadków i pozwoliła uratować życie wielu ludzi.

W grudniu ubiegłego roku, na łamach magazynu „Resuscitation", prof. Tisherman wywołał burzę, ujawniając, że połowa ankietowanych przez niego lekarzy oddziałów ratunkowych była świadkami sytuacji, w której serce pacjenta samoczynnie podjęło pracę, gdy ratownicy poniechali już resuscytacji.

Odzyskanie akcji serca to dopiero połowa sukcesu lekarza, jednak brak tlenu po zatrzymaniu krążenia może spowodować poważne uszkodzenia najważniejszych organów, zwłaszcza mózgu. Każda minuta, w której tlen nie dociera do mózgu, to jego obumieranie.

Na rozwiązanie tego problemu wpadł także prof. Safar, proponując „hipotermię terapeutyczną", procedurę, która obejmuje schłodzenie ciała, zwykle do około 33 st. C, przez obłożenie rannego bryłami lodu.

W niższej temperaturze komórki zaczynają pracować w zwolnionym tempie, spowalnia się metabolizm, a tym samym uszkodzenia organów z powodu niedoboru tlenu.

Ale ta metoda nie daje szans chirurgom na przeprowadzenie operacji ratowania ludzi, którzy wymagają operacji „naprawy" uszkodzonego organu, np. podczas wypadku.

Rozwiązaniem jest dopiero hipotermia, która daje lekarzom około dwóch godzin na przeprowadzenie operacji.

Możliwy jest radykalny zabieg, który polega na wymianie krwi pacjenta na zimny roztwór soli – przekonują specjaliści. Ludzi stojących w obliczu śmierci może przywrócić do życia. I wcale nie jest to scena z filmu science-fiction.

– Kiedy ciało człowieka ma temperaturę 10 st. bez żadnej aktywności mózgu, bez pracy serca, bez krwi, wszyscy w zasadzie się zgodzą co do tego, że taki człowiek nie żyje – mówi dr Peter Rhee z centrum medycznego Uniwersytetu Tucson w Arizonie. – Ale my wciąż możemy takiego człowieka przywrócić do życia. Kiedy jego krew zostanie wpompowana z powrotem, ciało „ożywa". Po osiągnięciu pewnej temperatury serce samo rozpocznie pracę. To dość osobliwe, ale w temperaturze ok. 30 st. C serce nagle uderza raz, potem drugi raz, i tak dalej coraz szybciej aż do osiągnięcia normalnego rytmu.

Pozostało 87% artykułu
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku
Nauka
Jak picie kawy wpływa na jelita? Nowe wyniki badań
Nauka
Północny biegun magnetyczny zmierza w kierunku Rosji. Wpływa na nawigację
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Nauka
Przełomowe ustalenia badaczy. Odkryto życie w najbardziej „niegościnnym” miejscu na Ziemi