Ile trzeba, żeby opracować szczepionkę przeciw eboli? Co najmniej 50–60 białych ofiar – cyniczny żart satyrycznego serwisu „The Onion" sprzed kilku dni nabrał wyjątkowej aktualności. Dwoje Amerykanów – Nancy Writebol i Kent Brantly – którzy zakazili się w Liberii, zostało przetransportowanych do szpitala w USA. Otrzymali eksperymentalny lek. Dziś czują się lepiej. Odzyskali nawet apetyt – informują lekarze z Emory University Hospital w Atlancie.
Na ten lek nie mogą liczyć inne ofiary epidemii w Afryce Zachodniej. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są 1603 zarejestrowane przypadki. Zarejestrowanych zgonów – 887. Ale wiele przypadków nie jest zgłaszanych. Zachorowania występują również na terenach słabo zurbanizowanych. Dlatego te dane prawdopodobnie już nie są aktualne.
Cudownie ocalony
Ebola – w zależności od szczepu wirusa – zabija od 60 do 80 proc. zakażonych. To jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób zakaźnych na świecie. Jakim cudem dwoje pacjentów tak błyskawicznie wraca do zdrowia? Trop wiedzie do amerykańskiego Departamentu Obrony.
Brantly i Writebol otrzymali specyfik o nazwie ZMapp. 33-letni Brantly zgłosił się do szpitala dziewięć dni po prawdopodobnym zakażeniu. Miał wysoką gorączkę, wymiotował, miał też wysypkę i biegunkę. Pojawiły się również problemy oddechowe. Kiedy z USA wysyłano fiolkę z zamrożonym lekiem, Brantly był przekonany, że umrze. Żegnał się z żoną.
Zaledwie po godzinie od wstrzyknięcia leku jego zdrowie w zdumiewający sposób się poprawiło. Zniknęła wysypka, przeszły problemy z oddychaniem. Następnego dnia samodzielnie wziął prysznic. Lekarze opiekujący się Amerykaninem określili poprawę jego stanu jako „graniczącą z cudem".