Czy umiemy zatrzymać epidemię Eboli

To nieprawda, że nie ma leków ani szczepionek przeciw wirusowi Ebola. Jest ich nawet kilka. Pierwsi biali pacjenci właśnie je otrzymali - pisze Piotr Kościelniak.

Publikacja: 09.08.2014 09:00

Czy umiemy zatrzymać epidemię Eboli

Foto: Rzeczpospolita

Ile trzeba, żeby opracować szczepionkę przeciw eboli? Co najmniej 50–60 białych ofiar – cyniczny żart satyrycznego serwisu „The Onion" sprzed kilku dni nabrał wyjątkowej aktualności. Dwoje Amerykanów – Nancy Writebol i Kent Brantly – którzy zakazili się w Liberii, zostało przetransportowanych do szpitala w USA. Otrzymali eksperymentalny lek. Dziś czują się lepiej. Odzyskali nawet apetyt – informują lekarze z Emory University Hospital w Atlancie.

Na ten lek nie mogą liczyć inne ofiary epidemii w Afryce Zachodniej. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są 1603 zarejestrowane przypadki. Zarejestrowanych zgonów – 887. Ale wiele przypadków nie jest zgłaszanych. Zachorowania występują również na terenach słabo zurbanizowanych. Dlatego te dane prawdopodobnie już nie są aktualne.

Cudownie ocalony

Ebola – w zależności od szczepu wirusa – zabija od 60 do 80 proc. zakażonych. To jedna z najbardziej niebezpiecznych chorób zakaźnych na świecie. Jakim cudem dwoje pacjentów tak błyskawicznie wraca do zdrowia? Trop wiedzie do amerykańskiego Departamentu Obrony.

Brantly i Writebol otrzymali specyfik o nazwie ZMapp. 33-letni Brantly zgłosił się do szpitala dziewięć dni po prawdopodobnym zakażeniu. Miał wysoką gorączkę, wymiotował, miał też wysypkę i biegunkę. Pojawiły się również problemy oddechowe. Kiedy z USA wysyłano fiolkę z zamrożonym lekiem, Brantly był przekonany, że umrze. Żegnał się z żoną.

Zaledwie po godzinie od wstrzyknięcia leku jego zdrowie w zdumiewający sposób się poprawiło. Zniknęła wysypka, przeszły problemy z oddychaniem. Następnego dnia samodzielnie wziął prysznic. Lekarze opiekujący się Amerykaninem określili poprawę jego stanu jako „graniczącą z cudem".

59-letnia Nancy Writebol dostała dwa zastrzyki ZMapp. Jej stan poprawia się, lecz wolniej – mimo że pierwsze objawy gorączki krwotocznej wystąpiły u niej kilka dni później niż u Kenta Brantly'ego. Być może znaczenie ma tu fakt, że Brantly jest młodszy i silniejszy. Być może zdumiewająca poprawa jest efektem przetoczenia krwi od 14-letniego chłopca, który zwalczył wcześniej zakażenie. Brantly opiekował się nim w Afryce. To zresztą kolejna metoda terapii, na którą nie mogą liczyć ludzie umierający na gorączkę krwotoczną – jest zbyt droga.

Nie mogą też oczekiwać na żaden eksperymentalny lek, który uratował życie Amerykanów.

– Lekarze nie mogą tak po prostu zacząć używać nieprzetestowanych preparatów w samym środku epidemii – tłumaczy Gregory Hartl z WHO.

„Trzeba pamiętać, że podanie na dużą skalę leków i szczepionek, które są jeszcze na wczesnym etapie testów, niesie całą serię naukowych i etycznych problemów" – w oficjalnym oświadczeniu podkreślają Lekarze bez Granic. „Podanie niesprawdzonego leku pacjentowi to niezwykle trudna decyzja, ponieważ naszą fundamentalną zasadą jest nie szkodzić, a nie mamy pewności, że eksperymentalny lek nie przyniesie więcej szkody niż pożytku".

– Podanie przeciwciał w takiej sytuacji byłoby niezwykłe – mówi o udostępnieniu leku cierpiącym w Afryce Anthony Fauci, szef amerykańskiego Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. – Musimy się jeszcze wstrzymać z oceną.

Tajne przez poufne

Dwójka Amerykanów otrzymała specyfik przygotowany przez firmę Mapp Biopharmaceutical z San Diego. Od 2003 roku spółka ściśle współpracuje z amerykańskim Departamentem Obrony w celu stworzenia „nowych farmaceutyków dla ochrony i leczenia chorób zakaźnych, koncentrując się na zdrowiu publicznym i obronie biologicznej" – informuje jej strona internetowa.

ZMapp to tzw. przeciwciała monoklonalne – cząsteczki zaprojektowane specjalnie w celu oznaczania lub blokowania niebezpiecznych patogenów w organizmie. W tym przypadku przeciwciała uzyskano z organizmów myszy wystawionych na fragmenty wirusa Ebola – ich system odpornościowy wytworzył odpowiednie cząsteczki, które następnie zostały pobrane z krwi i połączone.

Ten lek był wcześniej testowany tylko na małpach. Przeżyły cztery, którym wstrzyknięto ZMapp w ciągu 24 godzin od zakażenia. Z czterech kolejnych osobników, którym podano lek po 48 godzinach od zakażenia przeżyły tylko dwie. Jedna nieleczona padła po pięciu dniach.

Firma Mapp przyznała, że nad lekiem pracuje od stycznia wspólnie z LeafBio z San Diego, Defyrus z Toronto oraz rządami amerykańskim i kanadyjskim. Sam lek syntetyzowany jest na plantacji tytoniu Kentucky BioProcessing, spółki należącej do jednego z największych producentów tytoniu – Reynolds America.

Według Davida Howarda, rzecznika Mapp, to właśnie Kentucky BioProcessing uległa prośbom lekarzy i udostępniła zapas leku. – Firma stara się zwiększyć produkcję, ale zajmie to co najmniej kilka miesięcy – mówi Howard.

Na przełomie lutego i marca – kiedy rozpoczęła się epidemia w Afryce – amerykański National Institutes of Health (NIH) przeznaczył 28 mln dolarów na badania naukowe różnych instytucji i firm w celu opracowania sposobu na ebolę. Współpracę zaplanowano na pięć lat. Zespołem naukowców kieruje mikrobiolog prof. Thomas Geisbert z Wydziału Medycznego Uniwersytetu Teksasu. Bada trzy preparaty.

Bo Mapp nie jest wcale jedyną firmą mającą „kandydata" na lek na gorączkę krwotoczną. Kanadyjska Tekmira dostała od amerykańskiego Departamentu Obrony 140 mln dolarów na opracowanie odpowiedniego leku. Pierwsza faza badań klinicznych rozpoczęła się w styczniu tego roku, jednak została czasowo wstrzymana przez FDA (Agencję ds. Żywności i Leków). Prace nad TKM-Ebola mają ruszyć ponownie w IV kwartale tego roku.

Jest też eksperymentalny lek BCX4430 firmy BioCryst Pharmaceuticals. To tzw. inhibitor polimerazy badany pod kątem przydatności w walce z wirusowymi gorączkami krwotocznymi. To oznacza, że może być wykorzystany do leczenia przy zakażeniach różnymi szczepami wirusa Ebola, a także np. Marburg. BioCryst współpracuje z amerykańskim rządem.

– Mamy kilka metod leczenia, jedna z nich to szczepionka – mówi prof. Geisbert. – Inna to niewielka cząsteczka wyciszająca fragment wirusowego RNA, tak zwane siRNA. Trzecia to przeciwciała monoklonalne.

A szczepionka?

Testy eksperymentalnej szczepionki – kolejnej zabezpieczającej przed zachorowaniem na ebolę, ruszą we wrześniu tego roku – poinformowali w ubiegłym tygodniu Amerykanie.

Szczepionka ma mieć również działanie terapeutyczne – odpowiednio wcześnie podana osobie zakażonej wirusem uratuje jej życie. Preparat jest badany od kilku lat – ogłosił amerykański NIH. Przeszedł testy na małpach.

A wspomniana wcześniej szczepionka została nawet przetestowana na ludziach – przyznaje Thomas Geisbert. W 2009 roku jeden z pracowników laboratorium w Niemczech przez nieuwagę zakłuł się skażoną igłą. Natychmiast otrzymał eksperymentalny preparat – naukowcy wiedzieli o nim tyle, że w 100 proc. zabezpieczał makaki przed wirusem. Dawał też pewne zabezpieczenie podany już po kontakcie z ebolą. Nieuważny pracownik laboratorium nie zachorował, jednak nie ma pewności, że stało się to dzięki szczepionce. Być może nie został wcale zakażony.

Również ten preparat na razie nie zostanie udostępniony potrzebującym. Chyba że ebola przeniesie się na inny kontynent i zacznie zabijać obywateli zamożnych państw. O takim zagrożeniu mówią już sami Amerykanie – do szpitali zgłaszają się pacjenci z objawami choroby - oraz Brytyjczycy przestraszeni możliwością zawleczenia wirusa na pokładzie samolotu.

– To największa epidemia od czterech dekad historii tej choroby. Postępuje szybciej niż nasze wysiłki w celu jej opanowania – mówi Margaret Chan, szefowa WHO. – To wydarzenie bez precedensu.

– Ta epidemia jest całkiem inna – potwierdza prof. Geisbert. – W przeszłości zdarzały się zachorowania w Afryce Środkowej i były dość łatwe do opanowania. Ale teraz jest inaczej. Choroba pojawiła się na ogromnym obszarze w tym samym czasie.

Ile trzeba, żeby opracować szczepionkę przeciw eboli? Co najmniej 50–60 białych ofiar – cyniczny żart satyrycznego serwisu „The Onion" sprzed kilku dni nabrał wyjątkowej aktualności. Dwoje Amerykanów – Nancy Writebol i Kent Brantly – którzy zakazili się w Liberii, zostało przetransportowanych do szpitala w USA. Otrzymali eksperymentalny lek. Dziś czują się lepiej. Odzyskali nawet apetyt – informują lekarze z Emory University Hospital w Atlancie.

Na ten lek nie mogą liczyć inne ofiary epidemii w Afryce Zachodniej. Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są 1603 zarejestrowane przypadki. Zarejestrowanych zgonów – 887. Ale wiele przypadków nie jest zgłaszanych. Zachorowania występują również na terenach słabo zurbanizowanych. Dlatego te dane prawdopodobnie już nie są aktualne.

Pozostało 91% artykułu
Nauka
Najkrótszy dzień i najdłuższa noc w 2024 roku. Kiedy wypada przesilenie zimowe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nauka
Pełnia Księżyca w grudniu. Zimny Księżyc będzie wyjątkowy, bo trwa wielkie przesilenie księżycowe
Nauka
W organizmach delfinów znaleziono uzależniający fentanyl
Nauka
Orki kontra „największa ryba świata”. Naukowcy ujawniają zabójczą taktykę polowania
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nauka
Radar NASA wychwycił „opuszczone miasto” na Grenlandii. Jego istnienie zagraża środowisku