Odkrycie krateru o średnicy kilkudziesięciu metrów w lipcu ubiegłego roku, na "końcu świata" - jak o dalekiej północy Rosji mówią sami jej mieszkańcy, wywołało fale spekulacji, że krater został zrobiony przez meteoryt lub wręcz przez "obcych".
— Właśnie dotarły do mnie informacje z Jakucji o naprawdę gigantycznym kraterze średnicy kilometra — powiedział agencji AFP Wasilij Bogojawleński, zastępca dyrektora Instytutu Nafty i Gazu Rosyjskiej Akademii Nauk. — Dotychczasowe poszukiwania pozwoliły nam zidentyfikować co najmniej siedem kraterów, ale wiemy, że jest ich o wiele więcej.
Bogojawleński twierdzi, że kraterów nie należy łączyć z mereorytami, ani z tym bardziej z działalnością "obcych", ale z raczej z globalnym ociepleniem.
— Otwory pojawiają się najprawdopodobniej na skutek topnienia lodu w zmarzlinie pod powierzchnią — twierdzi Bogojawleński. — Proces może być przyśpieszony przez wzrost średniej temperatury. Zjawisko to jest podobne do erupcji wulkanu. Kiedy lód się topi uwalnia się metan, rośnie ciśnienie gazu i w końcu następuje eksplozja i gaz ulatuje do atmosfery.
Naukowcy próbują ocenić niebezpieczeństwo, jakie może powodować to zjawisko. Metan jest łatwopalny, a przynajmniej jeden z otworów położony jest w pobliżu eksploatowanego złoża gazu. Rosyjscy badacze zaplanowali ekspedycję, która zbada, czy ostatni odkryty krater powstał w ten sam sposób.