Żaden prawnik nie ma wątpliwości, że ogromna powódź na południu Polski to tzw. siła wyższa. Żeby jednak zwolniła kontrahenta z odpowiedzialności za niewykonanie umowy, musi on wykazać pewne fakty. Udowodnić (chyba że kontrahent przyjmie to na wiarę), że powódź uniemożliwiła mu realizację umowy i nie było jak temu zaradzić.
Siła wyższa, a powódź zalicza się do niej tak samo jak wojnę, groźną epidemię czy strajk, usprawiedliwia niewywiązanie się ze zobowiązania.
[srodtytul]Podwyższona staranność[/srodtytul]
Nie wystarczy jednak powołać się na powszechnie znany fakt wystąpienia powodzi w jakimś regionie.
– Ten, kto się powoła na siłę wyższą, będzie musiał wykazać nie tylko, że zdarzenie uniemożliwiające wykonanie umowy było zewnętrzne i nie do odparcia, ale także że przyszło nagle i nie można było mu zapobiec – wskazuje Zbigniew Banaszczyk, adwokat, współautor komentarza do [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=99F02170DED67BDEA1DE074A44ED9DC8?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. – Powiedzmy, że dwóch hurtowników spod Krakowa miało dostarczyć towar temu samemu odbiorcy, ale jedna hurtownia jest położona niżej i właściciel został zaskoczony wodą, więc towar stracił. Drugi zaś ma hurtownię nieco wyżej, ale nie usuwał towaru, licząc, że woda do niego nie dotrze. Tylko ten pierwszy może się powoływać na siłę wyższą – tłumaczy mec. Banaszczyk.