„Circus Maximus” nazywa się te tournee, na którego trasie Kraków jest jednym z pierwszych europejskich miast. Od początku koncertu widać było znaczące odwrócenie hierarchii w porównaniu z antykiem. Zgromadzeni w amfiteatrze nie czekali na to, by idący podziemnym korytarzem na arenę padł zaraz ofiarą krwawej jatki, jak tysiące niewolników w czasach Imperium Rzymskiego, lecz stał się bohaterem hip-hopowego spektaklu, właśnie na ruinach dawnych społecznych relacji. To jest muzyczna „Utopia”, która stała się faktem na oczach kilkunastu tysięcy fanów, skandujących „Travis! Travis!”. Imię swojego bohatera. I pomyśleć, że jeszcze niedawno szprycowano polską młodzież kolonialnymi wyobrażeniami o mentalności Kalego.