To wyjątkowo ważny rok dla Jacka White’a. Podczas kwietniowego koncertu w Detroit oświadczył się swojej ukochanej, multiinstrumentalistce Olivii Jean. Również w kwietniu ukazał się pierwszy z zapowiadanych albumów „Fear of the Dawn”, zaś w czerwcu i lipcu dał koncerty na festiwalach w Glastonbury i Roskilde.

Czytaj więcej

Klawisze mocne jak gitary

Nawet jeśli nie wszystkim podoba się to, co robi, zawsze proponuje piosenki, które poszerzają jego katalog przebojów. Wśród nich jest „If I Die Tomorrow” z charakterystyczną partią mellotronu – zagrany podczas „The Late Show” Stevena Colberta. Większość utworów skupia się wokół tematu wielkiej miłości, która nie ma ceny, oznacza gotowość na cierpienie, bo ostatecznie wszystko wynagradza. W otwierającym album „A Tip From You To Me” White znakomicie zawirował motywem gitary i pianina, już w przygrywce przechodząc do części, która w tradycyjnych balladach byłaby refrenem. Świetnie też bawi się, nawiązując delikatnie do „Tangerine” Led Zeppelin. „Help Me Along” to ballada z mocnym motywem skrzypiec i wibrofonu. White pyta ukochaną, czy pomoże mu iść przez życie. Trudno, by odmówiła.

Kolejna perełka to ballada „All Along Away”, gdzie White wyraził emocje poprzez śpiew i akustyczną gitarę, dopiero później dodając motyw reggae. „Love Is Selfish” jest o tym, jak egoizm zabija miłość. Brzmieniową nowością są jazzowe dźwięki w „I’ve Got You Surrounded (With My Love)”. Z kolei jak z kowbojskiego saloonu brzmi „A Tree on Fire from Within”.

Płytę zamyka „Take Me Back”. Fani Jacka znają te piosenkę z poprzedniej płyty, którą otwierała z potężną perkusją i funkowym przesterem gitary. White śpiewał ekspresyjnie, na granicy utraty tchu. Najnowsza wersja jest utrzymana w stylu retro, z partią skrzypiec w wykonaniu Fatsa Kaplina i wodewilowym pianinem. Osobiście wolę pierwszą, ale muzyka Jacka niejedno ma imię.