W sierpniu 2017 r. do komendy miejskiej policji zgłosiła się kobieta, prosząc o ściganie i ukaranie jej byłego męża, który znęca się nad nią psychicznie i fizycznie.
Zaczęła się bać o swoje życie i zdrowie. Jedna z jej córek zeznała, że ojciec, który po rozwodzie nadal mieszkał z nimi, był stale pijany, wyzywał, chodził po domu z nożem i groził, że matkę zabije. Tylko w sierpniu 2017 r., w krótkich odstępach czasu, policja interweniowała czterokrotnie, osadzając sprawcę w areszcie do wytrzeźwienia.
Krytycznego dnia funkcjonariusz policji nie wydał jednak polecenia niezwłocznego zatrzymania i doprowadzenia do komendy miejskiej tego mężczyzny – jako osoby podejrzanej o stosowanie przemocy domowej. Wskutek braku właściwej decyzji, tego samego dnia wieczorem doszło do próby zabójstwa kobiety ugodzonej nożem.
Wobec policjanta pełniącego wówczas funkcję zastępcy naczelnika wydziału wszczęto postępowanie dyscyplinarne. Postawiono mu zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych. Komendant miejski policji uznał go za winnego tego przewinienia, ale ze względu na okoliczności sprawy odstąpił od ukarania. I taki wyrok jest jednak niekorzystny dla policjantów, ponieważ z zapisem o uznaniu winy utrudnione jest awansowanie, na jakiś czas przepadają też nagrody i premie.
Liczba postępowań dyscyplinarnych wobec policjantów oscyluje wokół 2 tys. W 2014 r. było ich 2032 w całej Polsce, a w 2017 r. 2269. Statystyki dotyczą tylko postępowań, w których policjantowi udowodniono winę.