Źle budujemy cyfrową Polskę

- Dwie trzecie naszych rodaków po czterdziestce nie potrafi korzystać z elektroniki, Internetu, a nawet w pełni wykorzystać komórki - mówi Krzysztof Głomb, prezes stowarzyszenia Miasta w Internecie

Publikacja: 23.06.2009 03:50

Krzysztof Głomb, prezes Stowarzyszenia Miasta w Internecie

Krzysztof Głomb, prezes Stowarzyszenia Miasta w Internecie

Foto: Rzeczpospolita

[b]Rz: Dysponujemy miliardami euro na informatyzację i budowę społeczeństwa informacyjnego…[/b]

[b]Krzysztof Głomb:[/b] ... i wydajemy je źle. Zachwiane są proporcje. Mówi się głównie o e-administracji. Kolejne rządy twierdzą, że dzięki systemom informatycznym obywatele będą automatycznie lepiej sobie radzić z administracją. A to wielkie uproszczenie.

[b]To w czym problem?[/b]

W tym, że takie badania, jak np. „Diagnoza Społeczna”, pokazują, że Polacy nie są wcale zainteresowani korzystaniem z e-usług administracji. To postawa ponad połowy internautów, którzy sami stanowią nie więcej niż 50 proc. społeczeństwa. Oznacza to, że w sumie tylko około 20 proc. wszystkich Polaków jest zainteresowanych korzystaniem z e-administracji. To dla tych 20 proc. budujemy bardzo drogie systemy, bez wiedzy, czego potrzebują obywatele. Nie ma refleksji, czy nie lepiej byłoby wydać mniej na systemy dla odbiorców najbardziej potrzebujących i najczęściej korzystających z informatyki, np. przedsiębiorców.

[b]Dlaczego Polacy nie interesują się elektroniczną administracją?[/b]

Dwie trzecie naszych rodaków po czterdziestce nie potrafi korzystać z elektroniki, Internetu, a nawet w pełni wykorzystać komórki. Nie istnieje program rządowy, który miałby rozwiązać tę kwestię. Z drugiej strony samorządy są zbyt słabe, by sobie z tym poradzić. Jedyne, co mamy, to dobrze brzmiące zapisy w rządowych strategiach, za którymi jednak nie idą działania. Potrzebujemy programu o takiej skali, by zrównoważył miliardy wydawane na e-usługi, bo inaczej dorośli nie będą z nich skorzystać.

[b]Jak sfinansować taki program?[/b]

Pieniędzy jest w bród. Potrzebne są jednak zmiany w programie operacyjnym „Kapitał ludzki”, który definiowano kilka lat temu w innej rzeczywistości gospodarczej. Mieliśmy 2 mln bezrobotnych, nie było kryzysu, emigracji zarobkowej. Dlatego dziś w konkursach o dofinansowanie unijne wygrywają projekty typu „Fryzjer – zawód przyszłości”. To nie żarty. Zewsząd słychać, że w konkursach o unijne pieniądze trudno się przebić innowacyjnym inicjatywom. Program „Kapitał ludzki” miał produkować kadry nowoczesnej gospodarki, a replikuje zawody historyczne.

[b]Czy zdążylibyśmy przeprowadzić zmiany i wydać unijne pieniądze do 2015 r., kiedy trzeba je rozliczyć?[/b]

Wydawanie nie jest celem samym w sobie. Pogląd, że pieniądze z Unii trzeba wydać szybko, negatywnie rzutuje na skuteczność, innowacyjność i jakość projektów, które otrzymują dofinansowanie. Politycy nie powinni naciskać urzędników. Nadmierny pośpiech prowadzi do marnotrawstwa i „lakierowania kartofla”, czyli pokazywania statystycznego sukcesu, który nijak przekłada się na zmiany.

[b]Jak powinny być rozłożone środki po ewentualnych zmianach w programach unijnych?[/b]

Powinniśmy wydawać pieniądze na cyfrową alfabetyzację społeczeństwa. Chodzi o zdobycie przez dorosłych Polaków kompetencji, które podniosą jakość ich życia. Nauczmy ich, jak korzystać z usług w Internecie, zrobić prezentację w PowerPoincie, która się przyda w pracy, jak znaleźć informację w sieci za pomocą telefonu komórkowego, jak się skontaktować z wnukami przez komunikator. To wszystko umiejętności, których starsza generacja Polaków w większości nie posiada. W ten sposób marnotrawimy kapitał ludzki. Polska nie może sobie na coś takiego pozwalać.

Władze powinny zmienić priorytety rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Budowa e-usług publicznych powinna być połączona z potrzebami gospodarki, rynku pracy i edukacji. Musimy opracować plan edukacji adresowany do osób wykluczonych cyfrowo, czyli w znacznej mierze dorosłych Polaków. W tym także decydentów, którzy mają stworzyć ten program.

[b]Inicjatywy oddolne mogą mieć większe szanse powodzenia niż programy rządowe. Samorządy są często skuteczniejsze...[/b]

Owszem. Uważam jednak, że najlepsze byłoby połączenie centralnego finansowania i wsparcia z realizacją na poziomie lokalnym. Mamy centralny ośrodek wspierający nauczanie matematyki. Dlaczego nie ma instytucji, która wspierałaby edukację cyfrową? Nie brakuje nam kadr, by to zrobić. Trzeba jednak postawić wyraźny cel. Na przykład wykształcenie kompetencji cyfrowych u miliona spośród obywateli powyżej 40. roku życia w ciągu najbliższych trzech lat. Program powinien być centralnie zestandaryzowany, by można było porównać jego skuteczność w różnych miejscach kraju.

[b]Jednak jeśli samorząd będzie miał wybór: budowanie np. kanalizacji lub obwodnicy czy Internet, wybierze namacalne inwestycje.[/b]

Tak wybiera polityk patrzący, ile zostało do końca kadencji. Dlatego nie powinien mieć wyboru. Budowa społeczeństwa informacyjnego powinna zostać wpisana do zadań własnych samorządu. A decydenci rozliczani z zapewnienia dostępu do Internetu, tak jak z budowy chodników.

[b]Co nam grozi, jeśli problemy, o których pan mówi, nie zostaną rozwiązane?[/b]

Stare kadry będą powoli wypierane przez pokolenie Internetu. Stracimy na konkurencyjności w stosunku do innych krajów, od których już teraz dzieli nas przepaść. W Polsce tylko kilka proc. osób po 60. roku życia wciąż korzysta ze szkoleń. W Skandynawii – ok. 70 proc. Nie brakuje nam pieniędzy czy możliwości organizacyjnych.

Nie ma klarownego i wspartego autorytetem władz planu edukacji cyfrowej Polaków, który brałby pod uwagę aspekty zarówno technologiczne, jak i społeczne. Społeczeństwo informacyjne to coś, czego nie możemy zostawić tylko informatykom. Polskę stać na taki program. Będziemy wkrótce o nim dyskutować podczas 13. Konferencji „Miasta w Internecie” w Zakopanem.

[ramka][b]Wydarzenie[/b]

Stowarzyszenie Miasta w Internecie to organizacja pozarządowa doradzająca administracji rządowej i samorządom w zakresie budowy społeczeństwa informacyjnego. Powstało w 1997 r. W tym roku odbyła się też pierwsza konferencja „Miasta w Internecie”. Redakcja „Rzeczpospolitej” jest patronem jej najnowszej edycji, która rozpocznie się 24 czerwca w Zakopanem. Wezmą w niej udział między innymi Witold Drożdż, wiceminister MSWiA odpowiedzialny za informatyzację, dr Dominik Batorski, socjolog z UW i członek Rady Monitoringu Społecznego, która przygotowuje cykl badań „Diagnoza społeczna”. [/ramka]

[b]Rz: Dysponujemy miliardami euro na informatyzację i budowę społeczeństwa informacyjnego…[/b]

[b]Krzysztof Głomb:[/b] ... i wydajemy je źle. Zachwiane są proporcje. Mówi się głównie o e-administracji. Kolejne rządy twierdzą, że dzięki systemom informatycznym obywatele będą automatycznie lepiej sobie radzić z administracją. A to wielkie uproszczenie.

Pozostało 95% artykułu
Media
Donald Tusk ucisza burzę wokół TVN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Media
Awaria Facebooka. Użytkownicy na całym świecie mieli kłopoty z dostępem
Media
Nieznany fakt uderzył w Cyfrowy Polsat. Akcje mocno traciły
Media
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Media
Gigantyczne przejęcie na Madison Avenue. Powstaje nowy lider rynku reklamy na świecie