E-wydania to czasopisma dystrybuowane w formie elektronicznej. – Pół roku temu na zjeździe Związku Kontroli Dystrybucji Prasy padła propozycja, by e-wydania w ogóle nie były zaliczane do sprzedaży prasy. Ten przepis nie przeszedł, jest jednak nowy pomysł, który zakłada zaliczanie e-wydań do sprzedanego nakładu, ale potraktowanie tych sprzedawanych hurtowo bardziej rygorystycznie – mówi Piotr Kubiszewski, prezes e-Kiosku.
Na dzisiejszym zjeździe ZKDP wydawnictwa mogą nad nim głosować. Pomysł zmian zakłada, by każdy nabywca e-wydań powyżej dziewięciu egzemplarzy poświadczał, że kupuje je na swój użytek lub np., by rozdać je w ramach programu lojalnościowego. Te rozdawane nie mogłyby się zaliczać do sprzedaży. Podobnie jak te, którym nie towarzyszy oświadczenie.
Największymi zwolennikami ograniczeń są te wydawnictwa, które mają najniższą sprzedaż swoich tytułów w sieci. Obostrzenia chcą wprowadzić między innymi Spółdzielnia Pracy „Polityka” i Agora.
– Według mnie nie wszyscy będą skłonni takie oświadczenie podpisać, bo jest dziwne. Z reguły, jeśli ktoś kupuje produkt, nie musi się przecież tłumaczyć z tego, co z nim zrobi – mówi Kubiszewski.
Według części wydawców taki przepis zniszczy polski rynek e-wydań i spowoduje rażącą nierówność w traktowaniu wydań papierowych i elektronicznych (prenumerata wydań papierowych nie wymaga żadnych oświadczeń). – U jednych wydawców sprzedaż takich wydań rozwija się lepiej, u innych wolniej i nie jest tajemnicą, że z tego wynikają rozbieżności w stanowiskach w tej kwestii. Nie można jednak odgórnie ograniczać rozwoju